1. Say Yes & Shut Up
2. Nauczyłem się…
3. Anathema
4. Cisza (…nieobecny)
5. The Rain (… of lies)
6. Jutro – przyjdzie czas
7. The Light (…what are you looking for?)
8. People The Coinscience
9. Iluzja
10. Obrazki (… pytania)
11. Wiśnie!
12. The New One
Rok produkcji: 2011
Wydawca: ShaleyesH
http://www.shaleyesh.com
Na oficjalnym profilu ShaleyesH umieszczonym na portalu Facebook wśród
informacji na temat zespołu można przeczytać taką oto definicję ich
nazwy: ShaleyesH (ten SzalejesZ – rzeczownik rodzaju męskiego
(neologizm), czyli imPULS do subiektywnie pojętego zjawiska…
SzaleństwA). Ściśle związane m.in. z cytatem: „Kto ukrywa własne
szaleństwo, umiera niemy” (Henri Michaux).
Zgodnie z powyższym stwierdzeniem panowie postanowili zaszaleć wydając
debiutancki krążek zatytułowany nomen omen „O! ShaleyesH” i tym samym
niema śmierć już im nie grozi. Tytuł płyty ( Oszalejesz ) zawiera także
śmiałą sugestię skierowaną do słuchacza. Rzeczywiście każdy kto lubi
mocne rockowe brzmienia z okolic grunge’u, może dać się wciągnąć do
wariackiej zabawy. Większość utworów umieszczonych na albumie kipi
energią, począwszy od otwierającego „Say Yes & Shut Up” , który
dzięki wpadającemu w ucho refrenowi zgłasza ambicje by stać aktualnie
największym przebojem grupy. Przy odrobinie szczęścia mógłby być także
radiowym hitem. Trzeba jednak przyznać , że w konkury o pierwszeństwo
stają kolejne melodyjne piosenki z płyty choćby „Nauczyłem się…” czy
bujająca ballada „Jutro – przyjdzie czas” . Zdecydowanie najciekawiej
ShalehesH prezentuje się w tych momentach, kiedy rezygnuje z dźwięków
zagranych pod publikę na rzecz bezkompromisowego rockowego czadu. Kiedy
zaczyna przyjemnie kombinować w strukturach utworów. Interesująco
połamany rytm „Anathemy” sprawia że uwaga słuchacza natychmiast
ogniskuje się na muzyce płynącej z głośników. Na kolejny taki moment
trzeba poczekać aż do „The Light (…what are you looking for?)” utworu
cudownie nasączonego mocnym , rockowym brzmieniem. Piosenka została
zaśpiewana w dwóch językach i to jest także charakterystyczne dla całego
albumu, jakby zespół chciał przetestować, sukcesywnie zdobywaną
publiczność w której wersji spodobają się bardziej. Jeżeli miałbym
wskazać kierunek, musiałbym znowu przywołać wspomnianą wcześniej „
Anathemę”. Finał albumu, za sprawą żartobliwego numeru „Wiśnie” i
kojarzącego się z najlepszym okresem Soundgarden „The New One, również
należy do najciekawszych chwil na płycie.
Warto także odnotować że debiut fonograficzny ShaleyesH został niezwykle
starannie wyprodukowany, brzmi mocno, dynamicznie, soczyście. Wszystkie
utwory zostały dopieszczone i wypolerowane. „Mucha nie siada” . Warto
się temu przysłuchać.
7/10
Witold Żogała
















































