SHADOWLIGHT – 2012 – Twilight Canvas

1. Dreaming Awake
2. Beauty Dies
3. Monochrome Dream
4. Winter
5. Different Light
6. The Cutting Room
7. Black Swan Song
8. 3 Am Forever
9. Reprise
10. Evenfall


Rok wydania: 2012
Wydawca: –
http://www.shadowlight.org.uk/


Muzykę Shadowlight poznałem dzięki uroczej kompozycji „The Cutting Room”, którą zostałem niejako poczęstowany. Od razu zaostrzyła mój apetyt na więcej! Na więcej trzeba było jednak troszeczkę poczekać. No ale jest, przyleciała prosto z Londynu! Apetyt został nasycony i potwierdziły się wrażenia smakowe, które odniosłem po poczęstunku tą wcześniej usłyszaną niewielką porcją, że jest to niezwykle wykwintne i smakowite danie!

W skład zespołu wchodzi obecnie czterech gentelmanów: Mark Wilson (klawisze, wokal), James Hodkinson (gitary, wokal) oraz sekcja rytmiczna, Ed- Williamson Brown (bas) i Paul Collins (perkusja). Collins za perkusją, syn sławnego ojca? Raczej zbieżność nazwisk. Okazuje się że na Wyspach nie jeden Collins bębni na perkusji;)
Shadowlight – nie mylić z Shadowlandem! Z kapelą Clive’a Nolana, oprócz pierwszego członu nazwy i tego, że pochodzą z Wysp Brytyjskich, łączy ich również to, że muzykę, którą wykonują, można wrzucić bez wątpienia do worka z napisem rock progresywny! Jednak Shadowlight, nie brzmi na wskroś neo-progresywnie, jak wspomniany Shadowland , nie można o nich powiedzieć, że są kolejnym klonem Marillion, Pendragon, IQ itp…

Gdybym miał na siłę porównać ich muzykę do współczesnych progresywnych grup, wymieniłbym tutaj raczej formację (notabene pochodzącą również z Albionu) – DeeExpus. Można się tutaj doszukać również pewnej analogii z obecnymi pionierami szeroko pojętej muzyki progresywnej – Porcupine Tree (najbardziej słyszalne chyba w kompozycji „Monochrome Dream” bądź w „3am Forever”). Porównanie do tej zacnej kapeli jednak najoryginalniejszym nie jest, do nich próbuje się przyrównać bowiem praktycznie wszystko, co nowe we współczesnym roku progresywnym. Jak widać niepokorny, muzyczny duch Stevena Wilsona jest wszechobecny.

Album rozpoczyna się bardzo tajemniczo, niepokojącymi dźwiękami, jak ścieżka dźwiękowa z jakiegoś dreszczowca, za chwilę jednak klimat kompozycji „Dreaming Awake” staje się bardziej przejrzysty i już na samym wstępie pozwala zachwycić pięknymi instrumentalnymi motywami. Jednak do najbardziej ulubionych przeze mnie kompozycji tego albumu, należy „Monochrome Dream”, prawie 7 minut bajecznego klimatu wpisanego w krople spadającego deszczu, którego dźwięk rozpoczyna i wieńczy tą niezwykłą kompozycję. A po nim równie piękny „Winter”. Czasem na płycie gitary brzmią zdecydowanie ostrzej, tak jest np. w następnej kompozycji „Different Light”, ale często na wyjątkowy klimat tego albumu wpływ mają głownie gitary klasyczna oraz czyste dźwięki fortepianowych klawiszy. Tak jest właśnie w wspomnianej kompozycji „Winter”. Mamy tu nawet jakby podwójną gardę instrumentów klawiszowych, tą naturalną fortepianową, w sukurs z tą elektroniczną, syntezatorową. A jakże piękne, bardzo „usymfonicznione” posiada zakończenie! Do tego dochodzą świetne harmonie wokalne, które tworzą wspólnie panowie Wilson i Hodkinson . O „The Cutting Room” wspominałem już na wstępie, okazuje się, że obok kolejnego „Black Swan Song” (przepiękne klawiszowe tła), jest to jeden bardziej lirycznych momentów tej płyty, ale ma w sobie również poważną dawkę rockowego żaru!

Płyta posiada ogromne pokłady muzycznych smaczków, które nie sposób wychwycić za pierwszą pobieżną „wizytą”, każda kolejna, ubogaca nas w całe mnóstwo fascynujących muzycznych przeżyć, które (zacytuję ostatnie zdanie z okładki) pozwalają nam „z otwartymi oczyma , ciągle marzyć…”

James Hodkinson oraz Mark Wilson debiutantami raczej nie są. Odkąd spotkali się w college’u na początku 1990 roku, grali razem w różnych projektach. W 2009 roku utworzyli Shadowlight. Płytę „Twilight Cavanas” można więc traktować jako debiut (wcześniej wydali jedynie ep-kę „Winter”). I tutaj zaryzykuję stwierdzenie, że „Twilight Cavanas” jest jednym z ciekawszych debiutów progresywnego podwórka, mijającego roku!

9/10

Marek Toma

Dodaj komentarz