1. Isolation
2. Means to an End
3. Last Time
4. Capital Enslavement
5. Ali
6. Raging Void
7. Guardians of Earth
8. The Pentagram
9. Autem
10. Quadra
11. Agony of Defeat
12. Fear, Pain, Chaos, Suffering
Rok wydania: 2020
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.sepultura.com.br/
Właściwie nie byłem na bieżąco z wydawnictwami Sepultury. Ale to nie tak
że negowałem cokolwiek by nie nagrali. Możliwe, że po prostu nie
przykładałem ich nowożytnym płytom należytej uwagi. Ale już przy okazji
singla promującego poprzedni album, coś drgnęło w naszej relacji.
Teledysk do „Phantom self” jak i sam numer – był kapitalny. Nie pamiętam
jednak czemu po płycie zaledwie prześliznąłem się uchem. W tym roku
jednak tak się złożyło, że postanowiłem każdego piątku słuchać
wszystkich premier, które mnie potencjalnie interesują. „Quadra” okazała
się jedną z lepszych płyt lutego.
Po prostu szok. Kiedy od razu postanowiłem polecić płytę do
przesłuchania znajomym, w głowie przede wszystkim pozostało skojarzenie z
thrashem w stylu Testament. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o
motywach folkowych, orkiestracjach, czy niepokojących klawiszowych
motywach opartych na dysonansach. Wszystko to jednak występuje głównie
we wstępniakach lub tłach. Tutaj pierwszy plan to ciężkie gitary i
wywrzeszczane wokale. Z zaskoczeniem odkryłem, że współautorem
większości materiału jest młody perkusista kapeli. Być może to właśnie
od wniósł świeżą krew. Zresztą motorycznie Sepulturze A.D. 2020 nic nie
można zarzucić. To taka fest inteligentna młócka. Przy tym porządnie
brzmiąca. Wrócę jeszcze do ozdobników. Bo są istotnym elementem
układanki. Bywa, że akustyczna gitara czy damski wokal to jest coś co
wydawałoby się nie przystające do tak mocnej muzyki, Sepultura korzysta z
nich bez zażenowania, a przy tym wykazuje podziwu godny umiar. Tak samo
sprawa ma się w kwestii chórów. W „Last Time” na chorał położona jest
solówka, chwile potem szepty dodają tajemniczego klimatu. Warto
wspomnieć ciekawy rytmiczny motyw z „Capital Enslavement” z dysonansowym
klawiszem. Ciarki przechodzą po plecach – jak w przypadku filmu grozy.
Kolejny faworyt? „Guardians of Earth” z niepokojącym akustykiem we
wstępie przechodzącym w chór, a ten następnie przeradza utwór w ciężki
walec. Zresztą jeśli się uprzeć, z każdego utworu mogę wymienić jakiś
kapitalny patent. Następny kawałek który zapadł mi w pamięć to „Autem” z
refrenem, który ma pewien melodyjny koncertowy potencjał. No i
oczywiście kapitalny tytułowy akustyk. Zaskoczył mnie wokal w „Agony of
Defeat” Green śpiewa niemal normalną barwą. Sam utwór zresztą potężnie
brzmiący i rozbudowany. Poza tym istotne, że album trzyma poziom i
napięcie do końca. Wspomniane damskie wokalizy w kawałku ostatnim wcale
nie odbierają mocy. Nie zmiękczają całokształtu. Jakoś mi po prostu
idealnie tam pasują. Dobry, naprawdę dobry stuff!
Po pierwszym odsłuchu, nie mogłem wyjść z podziwu. Tak porządnej płyty
ze świecą szukać! Album nie opuszczał odtwarzacza kilka dni z rzędu.
Zresztą miesiąc po premierze wrażenia wcale nie opadły. Wręcz
przeciwnie, z każdym odsłuchem ten materiał coraz bardziej przyciąga.
Myślałem, że z biegiem czasu, przejdzie mi ta fascynacja. A tymczasem
dalej mnie trzyma. Czekam już na paczkę z „Machine Messiah”, a mniemam,
że poprzednia płyta w tym składzie również może przypaść mi do gustu.
Zresztą możliwe że w ich przypadku sporo przegapiłem. Trudno nie zmienia
to faktu, że „Quadra” odkryłem w dobrym momencie.
Bardziej wypasiona wersja nowego albumu, zawiera dodatkowy krążek. Tym
razem jako bonus dostajemy koncertówkę. Płyta zawiera występ
zarejestrowany pięć lat temu podczas świętowania jubileuszu 30-lecia
zespołu. Tacklista zawiera jednak numery głównie z ery po odejściu Maxa.
Więc śmiem twierdzić, że to tylko fragmenty koncertu. Jednak to co
otrzymujemy – jest naprawdę w porządku. Pokazuje to jaki zespół jest na
scenie. Bez dodatków, czy otoczki – czysty czad! No – best of to nie
jest – zdecydowanie. Ale jeśli mam zapłacić dosłownie parę złotych
więcej – biorę wersję z dodatkowym dyskiem.
8,5/10
Piotr Spyra