SECTION A – 2016 – Wall of Silence

1. Wall Of Silence
2. Finding The One
3. All That Matters
4. No Tomorrow
5. How Long
6. Pray For Freedom
7. Bleeding Chains
8. Holding On
9. When All Is Falling

Rok wydania: 2016
Wydawca: Mausoleum Records
http://www.torbenenevoldsen.com


Jeśli jesteście muzycznymi poszukiwaczami, nazwisko Torbena Enevoldsena nie powinno być wam obce. Jeśli nic wam nie mówi, może nazwy Fatal Force, Decoy, Acacia Avenue czy Fate naprowadzą was na klimaty, których możemy się spodziewać po jego kolejnych produkcjach. Gitarzysta nagrywał ostatnio solo, oraz w hard rockowych projektach (jak wspomniałem), jednak ja zawsze z niecierpliwością wypatrywałem wieści o jego prog metalowym zespole – SECTION A. Właściwie to SECTION A od zawsze odróżniał się od innych produkcji stabilnym kręgosłupem w postaci (oczywiście) gitarzysty, oraz wokalisty Andy’ego Engberga. Zmartwiłem się zatem kiedy zobaczyłem, że w przypadku czwartej płyty skład prezentuje się odmiennie. Ale nie dramatyzowałem. Właściwie o ile każda kolejna produkcja SECTION A trzymała się pewnych ram i pewnego poziomu, tak przecież z jakiegoś powodu Torben zdecydował się wydać te utwory pod takim, a nie innym szyldem – więc mimo, że „Sacrifice” była bardziej heavy, spodziewałem się po nowym krążku czegoś osadzonego w korzeniach SECTION A. I taki właśnie jest „Wall of Silence”.

Dziewięć kompozycji które nie mogą pochwalić się radiowym czasem trwania, ale też nie popadają w dłużyzny, przynosi nam wiele niezłych patentów i nośnych melodii. Nie wiem, czy to siła sugestii – czy spełniony zamiar kompozytorów, ale całość brzmi bardzo w stylu do którego przyzwyczaiła nas formacja. Pójdę krok dalej niektóre linie melodyczne wydawały mi się pisane pod Engberga – i mam nadzieję, ze nie obrażę tym Nicklasa Sonne, który ze wpasował się w SECTION A doskonale. Trzeba powiedzieć że może i dysponuje nieco odmienną barwą od Andy’ego, tak warunki wokalne, zasięg a nawet sposób budowania melodii pozostał tutaj dość sugestywny. Mimo tego, że (tradycyjnie) do współpracy przy klawiszowych solówkach zaproszono progmetalowego tuza – (tym razem) Juliena Spreutelsa z Epysode, tak „Wall of Silence” wydaje się bardziej płytą gitarową niż pierwsze dwie produkcje projektu. Całość jest owszem bardziej progresywna niż album poprzedni, ale też motoryka heavy metalowa trzyma całość w ryzach produkcji dynamicznej. Kilka refrenów pozostaje w głowie już od pierwszego odsłuchu, jednak Enevoldsen nie brnie w ślepe zaułki. Nawet kiedy rytmicznie pozostawia przestrzeń dla wokaliz czy solówek i tła są w miarę zachowawcze, całość składa się w coś przyjemnego.

Przed totalnym zachwytem powstrzymuje jednakże ulotne wrażenie syntetyki. Nie wiem czy to kwestia „zbyt” idealnej produkcji może za bardzo kontrolowanej jak na (bądź co bądź) metal, a może znowu sam się nakręciłem szukając dziury w całym. Faktem jest że w tej bardzo dobrej płycie gdzieś coś mi nie pasuje. I to nie jest kwestia przyzwyczajenia czy osłuchania – z przyjemnością obcuję z tym krążkiem od kilku tygodni, a wrażenie to mnie nie opuszcza.
Faktem jest to że o ile na kompozycje z poprzedniej płyty można było kręcić nosem tak nowa płyta SECTION A przynosi znacznie lepszą jakość. Mamy tu to czego brakowało nam w hardrockowych bandach Torbena, ale i masę jego charakterystycznej gitary. Do pełni szczęścia brakuje mi w dyskografii grupy płyty koncertowej. Być może tam pojawiłaby się pierwiastek organiczny, którego tu mi brakuje.

8/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz