1. Portrait Of A Dying Heart
2. X
3. Wish & Steadiness
4. Union
5. The Fall
6. Healing
7. Lie To Me
8. Secrets Fear
9. The Rising Of Love
10.Eternity
Rok wydania: 2012
Wydawca: Scarlet Records
http://www.secretsphere.org/
Pojawienie sie Michele Luppi’ego w szeregach Secret Sphere, sprawiło, że
na nowy album formacji wyczekiwałem z niecierpliwością. Już poprzednie
płyty trafiały w moje gusta. Ale oczekiwania wobec „Portait of a dying
heart” były dość wysokie. Jeśli chodzi o osobę wokalisty, spodziewałem
się, że nowy krążek może być stylistycznie zbliżony bardziej do Killing
Touch niż do Vision Divine… I chyba to dość trafne porównanie. Wydaje
się że wielu fanów włoskiego prog poweru, ze szczególną uwagą przyjrzy
się tej płycie.
Wydaje mi się, że taką też świadomość miał również sam zespół. Album
rozpoczyna się bowiem od utworu instrumentalnego, a pierwsze wokalizy
pojawiają się po niemal ośmiu minutach trwania płyty. W tym czasie już
grupa potrafi przekonać do siebie tych fanów, którzy sięgnęli po płytę
ze względu na nowego wokalistę. Oparty na powieści koncept bardzo
przyjemnie komponuje się z muzyką tworzoną przez Włochów. Zaskakujące
jest to jak bardzo zarówno szybkie jak i wolniejsze kawałki tworzą
integralną całość. Mimo to, że moje nastawienie do tego krążka to wynik
sympatii bardziej do wokalisty niż zespołu, muszę przyznać że i
muzycznie Secret Sphere nabiera ogłady z albumu na album. Ten krążek
jest bardziej dojrzały nawet od więcej niż przyzwoitej płyty
poprzedniej. Muzyka zawarta na nowym krążku jest przemyślana ale i
niesamowicie energetyczna. Niemal spontaniczna. Melodie i solówki
potrafią przyczepić się do słuchacza i pozostać w pamięci na dłużej. To z
kolei co mnie zaskoczyło, to fakt jak bardzo niebanalne są tu utwory
wolniejsze. Taki „Lie to me” czy „Rising of love”, mogę postawić w
gronie swoich faworytów obok „secrets fear” (swoją drogą genialna gra
słów i przepowiadam temu utworowi przyszłość koncertowego hity), czy
„The fall” albo „X”.
„Portrait of the dying heart” niewątpliwie trafi w gusta fanów
poprzednich płyt zespołu, zapewne też spodoba się sympatykom głosu
Luppi’ego. W moim prywatnym rankingu przebija nawet Killing Touch.
Polecić mogę ten krążek tak sympatykom heavy/power metalu, ale i
zwolennikom progresywnych dźwięków. Nowa płyta grupy jest ambitna i
energetyczna. Zawiera w takim samym stopniu udane melodie, jak i zalety
instrumentalne. Dla mnie – to ścisła tegoroczna czołówka… I chyba
jedyną rzeczą, którą mógłbym zespołowi zarzucić, to zbytnie zbasowanie
brzmienia… Choć ma to zalety w przypadku spokojnych utworów. Dodaje im
nieco charyzmy.
9/10
Piotr Spyra