SCARLT ANGER – 2012 – Dark Reign

1. New God Rising 04:35
2. My Battlefield 03:10
3. From Fool to King 04:04
4. Game Over 04:26
5. Face of Evil 04:23
6. Dark Reign 03:04
7. Follow the Order 03:44
8. A Tale of Hate 03:41
9. Prince of the Night 04:20
10. Tenfold 03:34
11. My Empire Coming Down 05:59
12. Scarlet (Demo) (bonus track) 04:28

Rok wydania: 2012
Wydawca: Dust on the Tracks
http://scarletanger.com/


Odrodzenie thrash metalu zaowocowało pojawieniem się wielu nowych grup – jedną z nich jest właśnie Scarlet Anger z Luksemburga. Wiosną zeszłego roku młodzi thrasherzy wyszli z niebytu oddając w nasze ręce swój pierwszy „długograj”. Do jego słuchania zaprasza mało przyjazna maszkara rodem z filmu „It” na podstawie powieści Stephena Kinga.

„Dark Reign” przynosi pokaźną dawkę thrashowych dźwięków, złożoną z 12 – tu kompozycji. Całość trwa blisko 50 minut, co przy tak intensywnej muzyce może nastręczać pewne problemy. I faktycznie – zdarza się, że momentami człowiek odpływa gdzieś indziej. Jednak po chwili powraca zwabiony jakimś ciekawym motywem, nośną melodią czy interesującym rozwiązaniem. Album jest sowicie naszprycowany kąśliwymi riffami i charakterystycznymi podziałami rytmicznymi. Nierzadko można się doszukać podobieństw do takich formacji jak Overkill, Kreator, Sepultura (stara), a nawet Death. Momentami, szczególnie w motywach instrumentalnych oraz przy okazji solówek, pojawia się aura znamienna dla Death czy Megadeth (początek płyty bardzo w stylu „Rudego”). Nad całością rozpościera się drapieżno – zadziorny wokal Joe Blocka, którego barwa nierzadko przypomina krzyżówkę Bobby’ego Ellswortha (Overkill) i Chrisa Boltendahla (Grave Digger), natomiast w końcówkach przypomina Johnny’ego Hedlunda (Unleashed).

Zespół ostrożnie podchodzi do zawiłych rozwiązań, preferując prostotę, ale bez przesady. Poza tym muzyków nie kusi, aby się zbytnio wychylić, dominować (to akurat dobrze) – gra zespół, a nie gwiazda i reszta w tle. Przez to materiał prezentuje się wyraziście, dosadnie. Kawałki można uznać za dość melodyjne, intensywne. Płyta jest spójna i wyrównana, za wyjątkiem bonusa „Scarlet”. Ciekawy akcent na koniec, ale nijak ma się on do reszty utworów. Na korzyść zespołu przemawia fakt, że panowie nie jadą na jedno kopyto i mimo wszystko starają się jak najbardziej urozmaicać swoje kompozycje.

Brygada z Luksemburga pewnie kroczy drogą, którą w latach 80 – tych torowały zespoły dziś uważane za pionierów gatunku. Komu bliskie są tradycyjne thrashowe klimaty, temu bez wątpienia spodoba się Scarlet Anger. Co prawda „Dark Reign” swoją zawartością nie przynosi niczego odkrywczego, jednak od czasu do czasu miło posłuchać czegoś „oldskulowego” na poziomie. Chłopaki dają radę, a ich debiut dobrze rokuje na przyszłość. Tylko czy to wystarczy, by szerzej zaistnieć na metalowej scenie? W stawie pełnym ryb trzeba się czymś wyróżniać i tego niestety Scarlet Anger brakuje…


7/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz