1. Intro 1:02
2. Dark Ages 6:52
3. My Retribution 4:08
4. Soul Disintegration 5:52
5. Cruel Ocean 5:03
6. Blood Host 6:47
7. Sign of the Omeneye 0:43
8. Anatomy of Erinyes 6:12
9. Prayer For Prey 6:09
10. White Nights in a Day Room 6:09
11. Effigy Unborn 4:41
12. Never Forgive Never Forget 5:44
13. Mind’s Eye 6:10
14. Last Night on Earth 8:31
Rok wydania: 2013
Wydawca: Roadrunner Records
http://www.scarthemartyr.com/
Amerykański Slipknot wciąż pozostaje w wydawniczym letargu i raczej
niewiele wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić w najbliższym
czasie. Co prawda, od czasu do czasu pojawiają się zdawkowe wypowiedzi
muzyków, z których może wynikać, że coś się święci. W rezultacie jednak
nic z tego nie wynika, a „płomyki nadziei” szybko gasi podmuch
rzeczywistości.
Takie zawieszenie w nicości w przypadku twórczych muzyków oznacza tylko
jedno – większą aktywność na innych frontach. Tak też Corey Taylor
sukcesywnie rośnie w siłę ze Stone Sour, a Joey Jordison, oprócz
Murderdolls właśnie postanowił stworzyć coś zupełnie nowego – projekt,
którego nazwa brzmi Scar The Martyr, a jego skład oprócz Joey’ a
zasilają osoby, które mniej lub bardziej wpłynęły na twórczość takich
grup jak choćby Strapping Young Lad, Nine Inch Nails, Darkest Hour.
Prezentuje się ciekawie, ale z czym to się je i o co w ogóle chodzi?
Nowe dziecię Jordisona to zespół propagujący nowoczesne amerykańskie
granie, którego stylistyka pozostaje zawieszona gdzieś pomiędzy tym co
prezentują Slipknot i Stone Sour. Różnica jest taka, że Scar The Martyr
posiada nieco inny klimat, mroczniejszą atmosferę, w której świat
idealnie wprowadza mało przyjazna, a wręcz chłodna okładka, posiadająca w
sobie wiele ze specyfiki horroru. Ponadto płyta jest równa i spójna.
Może nawet za bardzo, szczególnie, że łączny czas jej trwania to blisko
75 minut, a czas trwania poszczególnych utworów to około 6 minut.
Panowie trochę przeholowali i właśnie czas w tym przypadku może stanowić
problem, barierę nie do przejścia. Skrócenie bądź też rezygnacja z
niektórych kompozycji ożywiłoby album czyniąc go jeszcze lepszym.
Utwory mają typowe piosenkowe struktury, mocniejsze zwrotki z drapieżnym
wokalem, melodyjny czysto zaśpiewany refren i tak w kółko. Czasami
chciałoby się czegoś więcej, większej złożoności, odciążających
akrobacji instrumentalnych. Jednak Joey i spółka widzą to trochę inaczej
i w rezultacie zostaje na nas wylana gęsta, zbita masa, która
troszeczkę za bardzo przytłacza. Po prostu zabrakło przestrzeni.
„Scar The Martyr” to również mocne, ciężkie brzmienie i pod tym względem
ciężko się do czegoś przyczepić. Stanowi mocną stronę wydawnictwa, a
pierwsze takty „Dark Age” są tego najlepszym dowodem. Innym atutem są
melodyjne refreny, których prezencja przypomina takie hity Slipknot jak
„Left Behind”, „Psychosocial” czy też „Duality”. Między innymi to
sprawia, że nowej grupie Joey’a blisko do jego macierzystej formacji, a
niektóre z kawałków mogłoby trafić na następcę „All Hope Is Gone” z 2008
roku.
No cóż Scar The Martyr z pewnością najbardziej zainteresuje fanów
Slipknot, którzy raczej nie powinni być zawiedzeni tym, co upichcił
Jordison. Nie oznacza to jednak, że reszta ma się od tego trzymać z
daleka – chyba każdy sympatyk nowoczesnego metalu zza oceanu znajdzie tu
coś dla siebie. Tak czy inaczej, kto myśli się skusić, niech
wygospodaruje sporo wolnego czasu. „Scar The Martyr” to czasowy kolos,
którego przyswojenie może potrwać…
Na koniec tylko jedno – Joey, zwołuj ekipę i gotujcie nam kolejną porcję slipknotowego szaleństwa, czekamy!
8/10
Marcin Magiera