SAVATAGE – 1993 – Edge of Thorns

1. Edge Of Thorns (5:55)
2. He Carves His Stone (4:10)
3. Lights Out (3:10)
4. Skraggy’s Tomb (4:23)
5. Labyrinths (Instrumental) (1:30)
6. Follow Me (5:11)
7. Exit Music (Instrumental) (3:09)
8. Degrees Of Sanity (4:36)
9. Conversation Piece (4:10)
10. All That I Bleed (4:40)
11. Damien (3:54)
12. Miles Away (5:06)
13. Sleep (3:52)

Rok wydania: 1993
Wydawca: Atlantic


Żywot ludzki, biorąc pod uwagę historię ludzkości, to tylko mgnienie, ludzie rodzą się i umierają, to naturalna kolej rzeczy, ale gdy ktoś opuszcza Świat przedwcześnie i niespodziewanie, szok i pustka są zwielokrotnione. Gdy Savatage nagrali Edge of Thorns, album wyśmienity, wydawało się, że duży sukces jest już na wyciągnięcie ręki a zespół pewnie zmierza do zawojowania metalowej sceny. Niestety, w tragicznych okolicznościach ginie Criss Oliva, jeden z mózgów i filarów zespołu. Jakie były tego skutki? To, ze Savatage zapewne już niczego nie nagra to pewnie w znaczącym stopniu efekt braku Crissa.

Przejdźmy może jednak do zawartości ostatniego albumu, z Crissem w składzie. Płyta, która ujrzała światło dzienne w 1993 to album ze wszech miar udany. Dość zróżnicowana muzyka, która znalazła się na krążku powinna przypaść do gustu zarówno zwolennikom ostrego rockowo/metalowego grania (Lightr17;s Out, Skraggy’s Tomb) jak i tym, którzy w muzyce cenią emocje, patetyzm i podniosłość (Edge of Thorns, Follow Me). To właśnie ta druga grupa utworów mnie osobiście zachwyca najbardziej. Edge of Thorns, utwór otwierający płytę to kwintesencja patetyzmu a’la Savatage. Przepiękna melodia, idealnie wkomponowane partie pianina, do tego wyjątkowej urody solówki gitarowe. Podobnie rzecz się ma z absolutnie najlepszym moim zdaniem utworem, czyli Follow Me. To jak zaśpiewał w tej kompozycji Zakk Stevens (debiutujący tym albumem w składzie Savatage) to majstersztyk. Jego głos jest pełen emocji i zaangażowania, do tego wspaniałe sola gitarowe i melodia, która nie pozwala o sobie zapomnieć. To jeden z tych utworów, do których zawsze wracam z ogromną przyjemnością i myślę, że to się nigdy nie zmieni. Na krążku nie zabrakło miejsca dla dwóch utworów instrumentalnych i są to niezwykle delikatny i nastrojowy, króciutki Labyrinths oraz Exit Music, które w pewnym sensie są wstępem oraz zakończeniem wspomnianego Follow Me. Zaledwie jeden utwór nie do końca do mnie przemawia, to zamykająca album ballada Sleep, która swoim klimatem chyba nieco zbytnio zbliża się do estetyki, której hołduje Bon Jovi. Pozostałe utwory to wysokiej próby metalowe hymny.

Savatage na Edge of Thorns osiągnęli chyba apogeum swoich możliwości (choć w sumie nie wiemy jak grałby zespół gdyby nie zabrakło Crissa). Płyta aż kipi od ciekawych rozwiązań aranżacyjnych i smaczków jak chociażby zgrabnie wkomponowane orientalizmy w Degrees Of Sanity czy quasi teatralne motywy w Damien. Jeżeli ktoś z was nie zna zespołu to przygodę z Savatage proponuję rozpocząć właśnie od tego albumu, wszyscy, którym muzyka zespołu jest bliska swoje wiedzą i zdanie wyrobione mają.

9,3/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz