1. Taj-e Sahara
2. Mastema
3. Vermunous Disae
4. Ba’ al Zevuv
5. Silent Sound Of Morning
6. The Sacred Path Of Martya Xwar
7. God That Disappears
8. Qsmodea
Rok wydania: 2012
Wydawca: Massacre Records
http://www.saratan.pl/
Saratan dołączył do grona kapel ze stajni Massacre Records, ale coś mi
się wydaje, że ta ceniona w branży niezależna, niemiecka wytwórnia może
rychło okazać się za ciasna dla Krakusów jeżeli nadal będą nagrywać
takie albumy jak „Martya Xwar”.
Bliskowschodnie motywy wplecione w brutalne, death/thrashmetalowe
kompozycje – brzmi znajomo? Jak widać (i przede wszystkim słychać)
Kraków nie leży wcale tak daleko do Delty Nilu, czy Osieroconej
Krainy… Powyższe nie oznacza bynajmniej, że mamy do czynienia z jakąś
kiepską podróbką dwóch zacnych kapel… Nic z tych rzeczy. Saratan –
wraz z pokaźną gromadką zaproszonych gości – stworzył wielowątkowe,
wciągające, a momentami wręcz porywające dzieło.
Po intrygującym, akustycznym intro otrzymujemy co prawda dwa dość
sztampowe agresywne kawałki, ale od „Ba’ al Zevuv” rozpoczyna się
muzyczne misterium. Brutalne fragmenty sąsiadują tu z delikatnymi
dźwiękami wschodnich instrumentów i zmysłowymi, kobiecymi wokalizami.
„Silent Sound of Morning” od pierwszych taktów intryguje upiornym
klimatem. Po trzech minutach z okładem, ten ciężki niczym walec kawałek,
okraszony podniosłym refrenem nagle zamienia się … w fortepianową
etiudę rodem z konkursu chopinowskiego, by w końcówce znów powrócić do
mocarnych dźwięków. Prywatnie – moje ulubione 7 minut i 18 sekund na tym
albumie.
Sporo dzieje się również w „The Sacred Path of Martya Xwar”: najpierw
szybkie czadowanie, potem akustyczna, wschodnia wstawka, gitarowe sola w
tempie godnym Treya Azagtotha. Prawdziwą „wisienką na torcie” jest
finałowa, przesiąknięta bliskowschodnim klimatem „Qsmodea”. Właściwie
instrumentalny utwór, nie licząc natchnionych wokaliz…
Rewelacyjna płyta, mam jednak tylko jedną wątpliwość: czy uda się
odtworzyć całe jej dźwiękowe bogactwo, symfoniczny rozmach i piękno
podczas koncertów, zwłaszcza w małych, kiepskich pod względem akustyki
klubach? Ale to już zupełnie inna bajka…
9/10
Robert Dłucik

















































