1. Victim Of Desire
2. Red Rose
3. A Cold Spring Day In ’22
4. Life In A Cage
5. King Of The World
6. Another Life Beyond Control
Rok wydania: 2023
Wydawca: GAOM
https://www.rpwl.net/
Długie cztery lata niemiecki RPWL kazał czekać fanom na nową płytę studyjną. W międzyczasie grupa świętowała – niestety w pandemicznych warunkach – jubileusz dwudziestolecia premiery debiutanckiego albumu „God Has Failed”. Czy ten fakt odbił się na zawartości najnowszego dzieła „Crime Scene”? Niewykluczone, ponieważ otrzymujemy najbardziej Floydowski materiał ekipy z Bawarii od wielu lat (panowie zaczynali jako cover band Pink Floyd, a ich wczesne autorskie kompozycje wiele zawdzięczały muzyce legendy rocka). Przyjrzymy się zatem bliżej temu miejscu zbrodni…
Tylko sześć kompozycji i – plus minus – trzy kwadranse muzyki, czyli płyta skrojona pod winylowe standardy sprzed paru dekad. Jeden utwór – „King of The World” – rozbudowany do niemal 13 minut. Na szczęście wyróżnia się nie tylko długością… Ciekawy wstęp z partią gitary basowej na pierwszym planie, a potem muzycznych czarów ciąg dalszy. Aż do kulminacji w postaci przepięknej gitarowej solówki Kalle Wallnera. Jego partie są zresztą ozdobą tego albumu.
Całość otwiera w znakomitym stylu ponad ośmiominutowy „Victim of Desire”. Prosty w sumie, ale piękny gitarowy temat szybko zostaje w pamięci (i powraca w dalszej części, niczym gitarowa partia Gilmoura w „Dogs”). Zespół ciekawie żongluje progrockowymi patentami, nie ma miejsca na nudę.
Generalnie najnowsza płyta RPWL utrzymana jest w podniosłym, pełnym zadumy klimacie. Próżno szukać tutaj utworów do wspólnego śpiewania z publicznością na koncertach (jak uwielbiany przez fanów„Roses” chociażby, chociaż kawałek z różą w tytule znajdziemy na tym krążku: „Red Rose” z partiami akustycznej gitary, nad którym unosi się duch „Meddle” wiadomego zespołu), ale to bynajmniej nie zarzut w stronę muzyków. Z tego solennego nastroju na kilka minut wyrywa słuchacza „A Cold Spring Day in ‘22”, ale rychło znów robi się poważnie – tak w warstwie muzycznej, jak i tekstowej (problem wzrostu przemocy domowej w czasie lockdownu) – za sprawą „Life in A Cage”. Końcówka płyty to RPWL w najlepszym wydaniu: wspomniany wcześniej „King of The World” oraz „Another Life Beyond Control” (tym razem ozdobiony ciekawą solówką Langa na instrumentach klawiszowych). Miód dla uszu, po prostu…
Ten zespół nigdy nie schodził poniżej pewnego, wysokiego poziomu. Tak jest również na „Crime Scene”. Warto było czekać tak długo na ich nową muzykę…
9/10
Robert Dłucik