1. Mystery Bay 00:48
2. Recall 04:32
3. Mephisto 05:25
4. Subway Angel’s Caravan 06:38
5. My Last Farewell 04:37
6. Dust to Sand 05:15
7. Glissando 04:36
8. Stay Cold 04:02
9. Far From Home 06:02
10. The Day of the Loner 04:56
11. Wheels of Time 05:20
Rok wydania: 1997
Wydawca Massacre Records
Myślę, że nie tylko ja cenię płyty, które potrafią człowieka zaskoczyć.
Czy to doborem zastosowanych środków, czy to poszukiwaniem nowych
brzmień w ramach gatunku. Czasem elementy egzystujące samodzielnie
wydają być się zwyczajne, czy nawet banalne, by po połączeniu szokować
wręcz swoim współbrzmieniem.
W taki sposób właśnie zaszokował mnie album Mephisto niemieckiej grupy
Rough Silk. Słyszałem wiele płyt tej formacji, ale żadna z pozostałych
płyt nie zbliża się nawet do poziomu Mephisto.
To co zaskakuje jako pierwszy czynnik to czyste, sterylne wręcz
brzmienie. Precyzyjne do bólu riffy, którym nie zostawiono miejsca na
wybrzmiewanie. Szokujące jest wręcz brzmienie gitar rytmicznych. Sprawia
wrażenie taniego efektu dla początkujących gitarzystów. Niesamowite
wrażenie robi zestawienie takich gitar z soczystymi hammondami i
czystymi pianinami. Elementy te współbrzmią wręcz genialnie! Kolejnym
atutem płyty jest wokal Jana Barnetta, (którego występ na tym krążku był
ostatnim pojawieniem się w zespole). Jan operuje wysokimi rejestrami i
niesamowicie czystą barwą… w niektórych motywach pojawiają się jednak
również bardziej szorstkie linie melodyczne. Jan prezentuje nam spokojne
melodie, ale i przeciągane wibratta, pojawiają się także szepty i
krzyki… To co wokalista zaprezentował na albumie Mephisto kojarzy mi
się momentami z miksem operowych ciągotek Freddyego Mercurego, a pełnymi
uczucia melodiami Blackiego Lawlessa na albumie Crimson Idol. Pojawiają
się także falsety – a najciekawsze jest to w jaki sposób te elementy
układają się w jeden obraz…
Tyle jeśli chodzi o formę i to co najbardziej zwraca uwag podczas
pierwszego przesłuchania. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że zawarte na
płycie kompozycje wybijają się nie tylko ponad przeciętność. Moim zdanie
są to najlepsze utwory, jakie muzycy Rough Silk popełnili w swojej
karierze. Biorąc również pod uwagę rozliczne projekty Ferdy’ego
Doernberga.
Album naszpikowany jest chwytliwymi melodiami, ale nie jest prosty.
Wiele tu szarpanych rytmów i multum wspomnianych mariaży elementów
pozornie do siebie nie pasujących. Jeśli zaś chodzi o solówki gitarowe,
to ze świecą szukać tu tych zorientowanych na melodie. I mimo że zawsze
przedkładam melodie nad popisy, w przypadku Rough Silk nie wyobrażam
sobie utworów bez zawiłych, skomplikowanych, szalonych acz precyzyjnych
solówek.
Co ciekawe napięcie zaszczepione na początku albumu nie słabnie do
końca. Jeśli ktoś ma zamiar wymieniać swoje ulubione utwory z tej płyty
znajdą się między nimi zarówno te z początku stawki, jak i te zamykające
album. Pół punktu odejmę za utwór „Stay Gold”, który nieco odstaje od
reszty – nie tym, że jest zły… ale tym że jest „tylko” dobry… i być
może najbardziej „zwykły” na płycie.
Mephisto jest moim ulubionym krążkiem w dyskografii Rough Silk – a
zarazem albumem najbardziej progresywnym w karierze grupy. Boleję, że
Niemcy nie zdecydowali się na kontynuowanie grania w takim stylu.
9,5/10
Piotr Spyra