1. Barricade
2. Whirlwind
3. The Crown
4. Loyalty
5. My Father’s Son
6. When God Smiled On Us
7. Need
8. Spiral
9. Battleground (Instrumental)
10. Victory
Rok Wydania: 2010
Wydawca: Prog Rock Records
http://www.myspace.com/roswellsix
Płyta sygnowana tą nazwą jest ściśle związana z powieścią
science-fiction „Terra Incognita”, autorstwa Kevina
J.Andersona(„Diuna”, „Star Wars”). „A Line In The Sand” to druga część
tej kosmicznej trylogii. Część pierwsza – „Terra Incognita: Beyond The
Horizon” ujrzała światło dzienne w ubiegłym roku. Również w ubiegłym
roku ukazała się wersja muzyczna tego dzieła do którego muzykę
skomponował wówczas Erik Norlander (Rocket Scientists). Teksty na płytę
napisał sam autor powieści J.Anderson wraz z małżonką Rebekką Moestą,
natomiast za całą oprawę muzyczną odpowiedzialny jest tym razem Henning
Pauly, pewnie dobrze znany w progresywnym światku (Chain, Frameshift).
Pauly zagrał na płycie dosłownie na wszystkich instrumentach. Gama
zaproszonych wokalistów, którzy wcielili się w role poszczególnych
bohaterów jest dosyć szeroka: Steve Walsh (Kansas), Michael Sadler
(ex-Saga), Nick Storr (The Third Ending), Sass Jordan, Alex Froese
(Frameshift), Charlie Dominici (ex-Dream Theater). Dodatkowo w chórkach
można usłyszeć: Arjena Lucassena (Ayeron), Juana Roosa (Shadow’s Mignon)
i Henninga Pauly.
Tego typu muzyczne epopeje nie są nowością, podobne rzeczy robił np.
Arjen Lucassen na swoich płytach Ayreon. Znana jest również inna
kosmiczna rock opera – Jupiter Society. Roswell Six powinien przypaść
do gustu właśnie zwolennikom takich klimatów: miłośnikom płyt Ayreona
jak również wspomnianych projektów Paulyego – Chain a zwłaszcza
Frameshift. Muzyka osadzona jest w progmetalowej konwencji o dosyć
potężnym brzmieniu wzbogaconym symfonicznymi smaczkami. Trzeba przyznać
że Henning Pauly wykonał kawał solidnej roboty i chociaż na płycie
zdarzają się momenty słabsze, jednak w większości to kawał konkretnego
grania.
Rozpoczyna się niezwykle potężnie brzmiąca kompozycją „Barricade”, to
chyba jeden z ostrzejszych momentów tego dzieła. Utwór „The Crown”
natomiast przypomina mi nieco klimatem wczesne płyty grupy Rush
(„2112”). Chociaż płyta jako całość jest stosunkowo ostra, bywają
oczywiście fragmenty spokojniejsze, do takich należą urokliwy, balladowy
„Loyalty” z świetnym wokalem byłego frontmana Sagi Michaela Sadlera
oraz równie piękna kompozycja „Need”. Świetny jest również nieco
orientalny fragment zatytułowany „My Father’s Son”. Wyróżniłbym także
kompozycję „Spiral”, za potężne brzmienie, symfoniczny rozmach i świetny
klimat na który wpływ miały muzyczne smaczki w postaci dźwięków
imitujących gardłowy śpiew buddyjskich mnichów (jak w „Rainmakerze” The
Flower Kings). W końcówce płyty atmosfera gęstnieje jak przed wielką
batalią, co jest zresztą treścią fabuły tego dzieła (wojna pomiędzy
dwoma krainami: Terra i Uruba). Końcowy fragment płyty – „Victory” muszę
przyznać najmniej mi odpowiada ze względu na jego zbyt patetyczny
charakter (jak na płytach Sabaton).
Mimo wszystko uważam, że druga część „Terra Incognita” jest zdecydowanie
ciekawsza od części pierwszej. Warto jednak poznać obie części tej
kosmicznej sagi przymierzając się z apetytem do części trzeciej a
zarazem ostatniej.
8/10
Marek Toma