1. Ishalem (10:59)
2. The Call of The Sea (6:25)
3. I Am The Point (5:40)
4. Letters In A Bottle (5:02)
5. Halfway (4:05)
6. Anchored (4:39)
7. Here Be Monsters (5:28)
8. The Sinking of The Luminara (5:40)
9. The Winds of War (4:48)
10. Swept Away (4:18)
11. Beyond The Horizon (5:07)
12. Merciful Tides (5:07)
13. The Edge of The World (4:40)
rok wydania: 2009
Wydawca: Progrock Records
James Labrie, Michael Sadler, Lana Lane oraz John Pane odpowiedzialni za
partie wokalne; Erik Norlander – instrumenty klawiszowe, David Ragsdale
– skrzypce, Martin Orford – flet (!!) to tylko najbardziej znane
nazwiska muzyków, którzy wzięli udział w tym interesującym muzycznym
projekcie. Nad całością czuwał właściciel amerykańskiej Progrock Records
– Shawn Gordon a za warstwę liryczną odpowiedzialny jest pisarz Kelvin
J. Anderson.
Roswell Six a właściwie album Terra Incognita – Beyond the Horizon to
zagrana z niezwykłym rozmachem i pełna aranżacyjnych smaczków rock opera
opisująca historię dwójki rozdzielonych kochanków dziejącą się w
krainie morskich potworów i nieznanych lądów.
Gdybym miał ten album umiejscowić i porównać do innego wydawnictwa to
powiedziałbym, że jest to skrzyżowanie patetyczności i rozmachu Caamora z
motoryką The Metal Opera grupy Avantasia. Świetnie wypadli LaBrie i
Sadler, to właśnie utwory, w których słyszymy tych wokalistów, moim
zdaniem należą do najciekawszych na tym wydawnictwie. Trudno się oderwać
od otwierającego Ishalem (z świetną partią skrzypiec), chóralnego,
marszowego I Am The Point, podniosłego i majestatycznego Anchored czy
przepięknej ballady Beyond The Horizon, w której Michael Sadler
zaśpiewał w swój jedyny, niepowtarzalny sposób. Wiele tu elementów
symfoniki, pojawiają się akustyczne gitary, od czasu do czasu, jak w
Here Be Monsters pobrzmiewają ciężkie gitary. To bardzo udany album,
fani symfonicznych rock oper oraz przygód fantasy muszą po ten krążek
sięgnąć, będzie to dla nich nielada gratka, a i zwolennicy talentu
poszczególnych muzyków, którzy wzięli udział w powstawaniu tego dzieła
nie powinni się bać zapoznać z tym materiałem – warto. To jeden z
ciekawszych albumów koncepcyjnych, jakie ostatnio słyszałem. Mnogość
pięknych melodii i przebojowych refrenów powoduje, że słuchanie tej
płyty to czysta przyjemność. Nikt nie próbuje na siłę eksperymentować,
wytyczać nowych kierunków, ktoś powie, że to wszystko już było. Pewnie
ma rację, ale to dzięki takim płytom jak Terra Incognita – Beyond the
Horizon rzesze osób, które dorastały przy dźwiękach klasycznego metalu
czy odrodzenia progresywnego rocka z lat 80-ych nieraz przetrą łezkę
nostalgii za tymi czasami.
8,5/10
Piotr Michalski