THE ROAD TO JERUSALEM – 2018 – The Road to Jerusalem

1. Andromeda’s suffering
2. Under your skin
3. Village
4. Widowmaker
5. Poison Ivy
6. Ragtime Woman
7. Behold in now
8. Them
9. Jack O’ Diamonds

Rok wydania: 2018
Wydawca: ViciSolum Productions
https://www.facebook.com/roadtojerusalemband


Road To Jerusalem jest kolejnym skandynawskim zespołem, który odmładza hardrockowe brzmienia sprzed kilku dekad. Duńczycy właśnie wydali debiutancką płytę, wymykającą się jednoznacznej klasyfikacji gatunkowej. Niby od samego początku wszystko z daleka pachnie Led Zeppelin, to jednak z każdym kolejnym utworem pierwsze skojarzenia przestają być oczywiste. Z jednej strony mamy gitarowe riffy i kombinowane rytmy charakterystyczne dla późniejszych „Zepów”, z drugiej progresywne rozwiązania w stylu późniejszego King Crimson.

Ponadto w ich muzyce jest coś niepokojącego i tajemniczego , piosenki czasami wpadają w jakiś neurotyczny klimat. W taki sposób płyta się rozpoczyna, od Andromeda’s suffering” gdzie tytułowe cierpienie jest wręcz namacalne. Momentami docierają do granicy przyswajalności tak skonstruowanych utworów jak w „Widowmaker”, którego aranżacja rozchwiana jest na modłę numerów The Mars Volta. I to również świadczy o intrygującej odmienności Road To Jerusalem. Konwencjonalnie brzmią w jednym z najbardziej przystępnych utworów na płycie jakim jest „Under your skin” . Bez dwóch zdań kojarzy się z twórczością Roberta Planta , nawet wokalista Josh Tyree śpiewa w podobny sposób jak legendarny frontamn Led Zep. Jeszcze do mniej wymagających momentów można zaliczyć świetny „Them” , niosący w sobie odrobinę wytchnienia swym balladowym nastrojem.

Ogromnie wielką zaletą debiutu Road To Jerusalem jest produkcja materiału, za którą odpowiada sam zespół. Wszystko brzmi sterylnie i selektywnie, każdy instrument ma swoje słyszalne miejsce, jak w starej dobrej heavy szkole Martina Bircha.

Na koniec kilka słów o szacie graficznej albumu, którą można krótko streścić zdaniem : w prostocie jest siła. Okładka mieni się różnymi odcieniami czerwieni, a pośrodku znajduje się jakiś tajemniczy znak. I to wszystko, a jednak jej estetyka i zarazem tajemniczość zachęca do natychmiastowego zapoznania się z treścią płyty. I właśnie w tym jest rzecz.

8/10

Witold Żogała

Dodaj komentarz