1. New Generation Slave (4:17)
2. The Depth of Self – Delusion (7:39)
3. Celebrity Touch (6:48)
4. We Got Used To Us (4:12)
5. Feel Like Falling (5:17)
6. Deprived (8:26)
7. Escalator Shrine (12:41)
8. Coda (1:39)
Rok wydania: 2013
Wydawca: Mystic Production
http://www.riversandband.pl
Rok 2013 rozpoczął się od mocnego uderzenia. Grupa Riverside
zaprezentowała nowy album a nie od dziś wiadomo, że ukazywanie się
kolejnych płyt naszej rodzimej gwiazdy prog rocka wiąże się z dużymi
oczekiwaniami. Czy Riverside sprostali zadaniu? „ADHD” poprzeczkę
zawiesiło bardzo wysoko. Było nowoczesne i stanowiło krok do przodu. Jak
było w roku 2013?
Intrygujace otwarcie funduje już „New Generation Slave”. Mariusz Duda
śpiewa nieco przesterowanym głosem a co kilka wersów następuje potężne
uderzenie z mocną gitarą i Hammondami. Po tym wstępie Riverside
zabierają nas w klimaty lat 70-ych (kłania się Deep Purple). Rządzą
Hammondy a nad całością unosi się duch hard rocka.
Płynnie przechodzimy do kolejnego „The Depth of Self – Delusion” i bez
dwóch zdań to jedna z najpiękniejszych kompozycji Riverside. Muzycy
cudownie budują klimat a melodia zwrotki jest klasą sama dla siebie.
Dołóżmy do tego piękną nastrojową solówkę i nieco podniosły nastrój –
już teraz można powiedzieć, że warszawska formacja nagrała swój kolejny
klasyk!
„Celebrity Touch” było znane nieco wcześniej. To pierwszy singiel z
płyty i kolejny ukłon w stronę „purpurowych” tuzów hard-rocka.
Hammondziaki znów wymiatają aż miło (ach te solo) a rytmika kompozycji
wręcz porywa do skakania. Na koncertach będzie się działo!
Czwarte w kolejności „We Got Used To Us” to kolejna nastrojowa perełka.
Mariusz śpiewa na tle delikatnych partii pianina i niezwykłych
klimatycznych partii gitary.
Riverside to jednak zespół rockowy z krwi i kości tak więc „Feel Like
Falling” wyrywa słuchacza z błogiego nastroju do którego wprowadziła go
kompozycja poprzednia. To zdecydowanie najodważniejszy utwór zespołu.
Połamana rytmika i przestery do tego brzmienia syntezatorów, których w
muzyce zespołu do tej pory nie było. Zakończenie to psychodeliczna jazda
na całego z piszczącą gitarą i mięsistym podkładem.
“Deprived” to utwór w którym króluje duszny klimat. To najmroczniejsza
(że tak to nazwę) kompozycja, która trafiła na „Shrine of New
Generation Slaves” z ciekawym instrumentalnym zakończeniem, w którym
uwagę zwraca na siebie solo zagrane na saksofonie.
Przedostatnie w kolejności „Escalator Shrine” rozpoczyna się
nieśpiesznie i rozpieszcza swym nieco bujającym klimatem (znów kłaniają
się lata 70-e). To taka progrockowa bomba na zakończenie z genialnymi
klawiszowymi solówkami, porywająca swą hard rockową energią i klimatem.
Całość zamyka akustyczna miniaturka „Coda” i nie pozostaje nic innego jak powrócić do utworu numer jeden.
No to „jak jest?” Jest wyśmienicie. Riverside wydali album, który
zawojował wszelakie podsumowania roku. Przyznam, że nie do końca
wierzyłem, że zespół podoła zadaniu przeskoczenia „ADHD” i choć „Shrine
of New Generation Slaves” nie jest płytą lepszą to na pewno nie jest i
gorszą – jest inna! Ten krążek to duży ukłon w stronę lat 70-ch i
organicznego, analogowego brzmienia. Gdyby muzycy Pink Floyd i Deep
Purple postanowili połączyć siły to może udałoby im się nagrać album
zbliżony poziomem do tego co zrobiło Riverside! Gdy słucha się takich
albumów ręce same składają się do oklasków – klasa światowa!
9,5/10
Piotr Michalski