RIVERSIDE – 2005 – Second Life Syndrome

1. After (3:31)
2. Volte-Face (8:40)
3. Conceiving You (3:39)
4. Second Life Syndrome (15:40)
5. Artificial Smile (5:27)
6. I Turned You Down (4:34)
7. Reality Dream III (5:01)
8. Dance With The Shadow (11:38)
9. Before (5:23)

Rok wydania: 2005
Wydawca: Mystic Prod/Inside Out
http://riversideband.pl


Na „Second Life Syndrome” Riverside czekałem z nieukrywanym zniecierpliwieniem. Po debiutanckim krążku apetyt był wyjątkowo wyostrzony i drugi w dyskografii warszawskiej formacji krążek był wyczekiwany ze sporą dawką emocji. Pamiętam, że gdy go po raz pierwszy przesłuchałem byłem wniebowzięty. Zespół nagrał album wyjątkowy. Delikatny i brutalny jednocześnie, gdzie obok spokojnego i melancholijnego „I Turned You Down” z genialną solówką, wspaniałą melodią i delikatnym klimatem pojawia się „Artifical Smile” z ciętym riffowaniem i pojawiającymi się brutalnymi partiami wokalnymi. Nieco brutalizmów (w warstwie wokalnej) pojawia się także w „Volte-Face”, w którym zwłaszcza druga część utworu robi piorunujące wrażenie. „Conceiving You” stał się już sztandarową kompozycją zespołu, a są ku temu powody gdyż jest to niezwykle udany utwór. Nastrojowy klimat i cudowne solo Grudnia wywołują ciarki a fakt, że koncerty Riverside nie mogą się bez niego obyć wcale mnie nie dziwi. Najlepszy na płycie (moim skromnym zdaniem) to najdłuższy, tytułowy – „Second Life Syndrome”. Już od pierwszych dźwięków delikatnego wstępu, poprzez pulsujący bas, aż po rewelacyjny refren nie można się od niego oderwać i jest to jeden z tych utworów, których można słuchać i słuchać, bez wytchnienia. Majstersztyk.

Dziś, z perspektywy kolejnych krążków zespołu, uważam „Second Life Syndrome” za materiał niezwykle udany. Dojrzały z idealnie zachowanymi proporcjami pomiędzy specyficznym, charakterystycznym dla zespołu, nieco „dusznym” klimatem a ostrzejszymi, metalowymi i brutalnymi fragmentami. Zespół balansuje pomiędzy delikatnością a ciężarem i robi to z niezwykłą lekkością i wdziękiem. Nie ma tu przestojów czy nudy. Jest świetnie skrojona muzyka, która wraz z szatą graficzną tworzy interesującą całość. To jeden z tych albumów, o których za jakiś czas (a może już?) będzie się mówić klasyka polskiego progresywnego grania, ale moim zdaniem „Second Life Syndrome” całkowicie na to zasługuje.

9,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz