1. The Same River
2. Out of Myself
3. I Believe
4. Reality Dream I
5. Loose Heart
6. Reality Dream II
7. In Two Minds
8. The Curtain Falls
9. OK
Rok wydania: 2003
Wydawca: AP
http://riversideband.pl
Często mówię: „Cokolwiek nowego nie zrobisz w końcu wrócisz do korzeni”,
więc idąc dalej tym tokiem myślenia pomyślałem, że opiszę pierwszą
płytę, która dla każdego zespołu zawsze stanowi korzeń, na którym
rozwija się cała kariera. Tu pojawia się zespół Riverside z
dziesięcioletnim stażem i ich debiut – „Out of Myself”, który stanowi
zarazem pierwszą część „Trylogii”.
Podczas pierwszego utworu „The Same River”, zespół praktycznie definiuje
swój styl. Moim zdaniem zawiera całą esencję ich grania –
charakterystyczne brzmienie gitary Piotra Grudzińskiego ze szczególnym
naciskiem na wysokie dźwięki z podciąganymi strunami (które przynajmniej
dla mnie są prawdziwym ukojeniem dla uszu), niesamowicie feelingowa grą
Mariusza Dudy na basie połączona z niepowtarzalnym głosem oraz perkusja
z mocnym power’em Piotra Kozieradzkiego. Na pierwszej płycie na
klawiszach grał jeszcze Jacek Mielnicki, który od niedawna jak się
dowiadujemy dołączył do składu Love De Vice. Chociaż po tej płycie
odszedł to myślę, że odwalił kawał dobrej roboty bo takiego tła jakie
tworzył szczerze mówiąc brakuje mi na kolejnych albumach.
Następnie przechodzimy do zdecydowanie konkretniejszego utworu czyli
tytułowego „Out of Myself”. Utwór przybiera na energii coraz bardziej z
każdą chwilą aż dochodzi do swoistego „wybuchu emocji”:
„Let me get this straight,
Let me get this right”
Bardzo ważnym elementem brzmienia Riverside jest właśnie emocjonalne
podejście do sprawy. Słuchacz bardzo dobrze odczuwa to co właśnie
próbują wyrazić.
Następuje uspokojenie i nagle słyszymy głosy tłumów i wśród niego
wydobywający się głos Dudy. I tu właśnie pojawia się prawdziwa perełka w
repertuarze Riverside czyli „I Believe”. Prosta balladka, urzekająca
swoim pięknem. Właśnie to jest ten utwór, do którego wracam najczęściej
(mam do niego strasznie sentymentalnego podejście).
Przerwa w liryce, czas na utwór instrumentalny „Reality Dream”, który w
sumie składa się z 3 części (pierwsze dwie na Out of Myself i trzecia na
Second Life Syndrome). Moje podejście do tego typu utworów zwykle jest
takie samo – chodzi o pokazanie jak najwięcej ze swoich umiejętności.
Jednakże tutaj na tej płycie są dla mnie w pewnym sensie czymś
pobudzającym gdyż następują po spokojnych utworach.
Nagle wchodzi gitara, której brzmienia nawet nie wiem jak określić w
każdym razie bardzo kojąca. Mowa tu o utworze „Loose Heart”, w którym
dochodzi do paradoksu. Tekst jest o traceniu uczuć, wiary i poddawaniu
się ale zespół nie tworzy smutnego i mrocznego utworu o staczaniu się.
Swoim klimatem chwyta po prostu za serce i przez to trudno się od niego
oderwać (no przynajmniej mnie).
Tu właśnie pojawia się druga część Reality Dream po czym mamy „In Two
Minds”. Bardzo optymistyczny i lekki w przekazie. Miło go też wspominam z
trasy ADHD. W sumie to zawsze na koncertach Riverside wyczekuje tych
utworów z „Out of Myself” bo ze wszystkich ich płyt to właśnie te
melodie zostają w głowie i można śpiewać te piosenki bez końca. Jak to
powiedział na koncercie Mariusz Duda „bo tam jest takie aaaa” ;p
Optymizm upada w następnym utworze wraz z kurtyną. Lirycznie smutne,
dźwięki początkowe wręcz przytłaczające ale utwór się rozwija i nie wiem
do końca czemu ale przypomina mi konstrukcją „Another Brick in The
Wall” Floyd’ów. Coś w tym jest i skojarzenie mnie nie opuszcza. Ale po
tym co przeszło Riverside nie wiem czy chcieliby znowu porównania. O nie
za dużo tego ;p
Kurtyna upadła – OK. No właśnie mamy utwór zwieńczający płytę. Trochę to
trwało zanim go polubiłem. Najbardziej nietypowy z wszystkich utworów
Riverside. Zaczyna się taką suchą perkusją, wręcz jazz’owe klawisze
wydaje się nie pasujące do Riverside. Ale jeśli przyjrzeć się tekstowi
to właśnie jest nastrój oddający się mu całkowicie. Główny bohater płyty
pogodził się ze wszystkim co go otacza. Opuszczony sam kieruje się
przez ciemność.
Co się stanie? Nie wiemy…
Jędrzej Kołecki (tekst nadesłany na konkurs dotyczący zespołu Riverside)