RIVAL SONS – 2019 – Feral Roots

1. Do Your Worst
2. Sugar on the Bone
3. Back in the Woods
4. Look Away
5. Feral Roots
6. Too Bad
7. Stood By Me
8. Imperial Joy
9. All Directions
10. End of Forever
11. Shooting Stars

Rok wydania: 2019
Wydawca: Low Country Sound
https://www.rivalsons.com/



Jest w muzyce Rival Sons coś magicznego, przywołującego ducha rock’n’rolla z okresu jego hegemonii. Dającego nadzieję, że wielokrotnie pogrzebanego trupa da się skutecznie wskrzesić i niekoniecznie trzeba stać się Leonardem Zeligiem by przekonać wszystkich o swojej autentyczności. Grupa powoli i systematycznie buduje przewagę nad konkurencją, choć momentami jest to wyższość jedynie ( a może aż) na poziomie artystycznym. Być może inni rezygnując z własnej tożsamości na przykład Państwa Kiszków sprzedają więcej płyt, za to kwartet z Long Beach może liczyć na coś więcej niż chwilowa moda. Gwarancją długowieczności jest ich umiejętność zaoferowania czegoś nowego, czyli materiału będącego bardzo ciekawą synergią rockowej tradycji i nowoczesności. Właśnie po raz szósty udowodnili rację powyższej tezy na płycie zatytułowanej „Feral Roots”.

Początek albumu przynosi pewną zmianę. Rival Sons zdaje się postanowili sprawdzić ścieżki niegdyś przetarte przez The Black Keys. Brzmieniowo zbliżyli się do duetu znienawidzonego przez Jacka White’a za próbę kopiowania jego pomysłów, lecz wypadają w utworach Do Your Worst i Sugar On The Bone bez przekonania. Niemniej przetworzone gitary w tym drugim z nich są bardzo ciekawym zabiegiem. Prawdziwie „Feral Roots” zaczyna się od piosenki „Look Away”, Pomimo, że związek z Led Zeppelin w rozpiętości od III do Phisical Garffiti jest nader czytelny, to jednak obecność rockowej legendy lat 70-tych nadaje utworowi jedynie odrobinę wdzięku i odpowiedniej dozy szlachetności. Podobnie można potraktować numer tytułowy. Natomiast „Too Bad” jest szczytowym osiągnięciem albumu, skupiającym w sobie wszystko, co najpiękniejsze w stylu grupy, czyli rockowy temperament i aranżacyjny rozmach, co razem tworzy formalny i emocjonalny majstersztyk. Bardzo podobają mi się bluesowo soulowe pomysły Rival Sons. Rzeczywiście odrobina soulu pozwala uwypuklić wrażliwość, w jaką twórczość amerykanów jest od zawsze uposażona. Zaś ostatni, gospelowy „Shooting Stars” z mocnymi akcentami tekstu typu “My love is stronger than your hate will ever be” jest finałem godnym najlepszych.

Słowa uznania należą się jeszcze producentowi „Feral Roots”. Dave Cobb bez dwóch zdań znalazł doskonałe brzmienie dla Rival Sons i nic dziwnego, że jak dotąd jest realizatorem nagrań na prawie wszystkich ich płytach. Muzyka brzmi potężnie, przestrzennie, selektywnie dając wiele satysfakcji podczas słuchania. Za to powinny paść słowa krytyki za część graficzną albumu. Na okładce znalazł się nijaki obraz Mrtina Wittfooth’a „WILDMOTHER”, a całość pod względem edytorskim w wersji CD została wykonana byle jak niestety. Na szczęście muzyka broni się sama.

8/10

Witold Żogała

Dodaj komentarz