01. Abyss of Pain
02. Seven Heroic Deeds
03. Master of Peace
04. Rain of Fury
05. White Wizard
06. Warrior Heart
07. The Courage to Forgive
08. March Against the Tyrant
09. Clash of Times
10. The Legend Goes On
11. The Wind, the Rain and the Moon
12. Tales of a Hero’s Fate
Rok wydania: 2019
Wydawca: AFM Records
https://www.rhapsodyoffire.com/
Sytuacja związana z tworami wykorzystującymi człon „Rhapsody” w nazwie
może przyprawić o zawroty głowy. Co niektórzy już dawno przestali się
orientować o co w tym wszystkim chodzi. Ja nie mam zamiaru wdawać się w
szczegóły personalnych nieporozumień pomiędzy obecnymi i byłymi
członkami zespołu – perturbacje w relacjach muzyków są wyłącznie ich
osobistą sprawą. Dlatego skupmy się na najnowszym wydawnictwie RHAPSODY
OF FIRE, na którego pokładzie – z pierwszego składu – ostał się jedynie
niestrudzony Alex Staropoli.
“The Eighth Mountain” otwiera nowy rozdział w karierze Włochów
rozpoczynając jednocześnie nową historię (mowa o sadze zatytułowanej
„Nephilim’s Empire Saga”), która doczeka się kontynuacji w przyszłości.
Jest też pierwszym albumem studyjnym z całkowicie premierowym
materiałem, jaki został nagrany w nowym składzie. Nie jest to jednak
pierwsze wydawnictwo w takim zestawieniu personalnym, bo jak niektórzy
pamiętają, w 2017 roku ukazał się „Legendarny Years”, który zawierał
ponownie nagrane klasyki z pierwszych pięciu płyt. Tuż przed premierą
wspomnianego albumu miałem mocno mieszane odczucia odnośnie celowości
realizacji takiego przedsięwzięcia, ale teraz uważam, że było to w pełni
uzasadnione posunięcie. Alex w ten sposób mógł sprawdzić nową ekipę,
wyczuć jak będzie układać się wzajemna kooperacja i chyba wychodzi na
to, że obecna załoga RHAPSODY OF FIRE dogaduje się bez zarzutu, a do
tego jest w stanie tworzyć rzeczy na równie wysokim poziomie jak to
miało miejsce w przeszłości.
Tym razem zespół bezsprzecznie pokazał się z mocnej strony – premierowy
materiał ma w sobie żar, żywiołowość. Czuć, że kompozycje nie są
zrobione na siłę i bije z nich wiarygodność, naturalna siła. „The Eighth
Mountain” jest wydawnictwem ekspresyjnym o wzmożonej aktywności
energetycznej. Tuż po filmowym intro w postaci niespełna minutowego
„Abyss of Pain” Włosi ruszają z kopyta. Zarówno „Seven Heroic Deeds” jak
również kolejne „Master of Peace” oraz teledyskowy „Rain of Fury” to
powermetalowa jazda na podkręconych obrotach. W podobnym tonie utrzymane
są także singlowy „The Legend Goes On” czy też rozpędzony „Clash of
Times”. Wszystkie te kawałki wykorzystują podkręcone tempa, a perkusista
Manuel Lotter pracuje na wysokich obrotach, nieprzerwanie bombardując
naprzemiennymi uderzeniami stopy. Oprócz tego „wciska” on niekiedy
gustowne zdobienia, wtrącenia (finezyjne uderzenie w talerz). Sekcja
rytmiczna nie ma tu chwili wytchnienia tworząc szczelną ścianę dźwięków,
która stanowi solidną podporę dla reszty instrumentarium. Trzeba
przyznać, że muzycznych atrakcji nie brakuje. Począwszy od
wyeksponowanych orkiestracji (zespół ponownie skorzystał z usług
Bulgarian National Symphony Orchesta), a kończąc na brawurowo –
wirtuozerskich popisach klawiszowych i partiach gitarowych. Zarówno Alex
jak i najdłużej występujący obok niego w RHAPSODY OF FIRE, Roberto De
Micheli nie ograniczają się do minimum. Świetne wrażenie robi także
następca Fabio Lione, Giacomo Voli – wokalista tchnął w muzykę zespołu
nowego ducha, inny rodzaj energii. Jego partie są przemyślane i stanowią
jeden największych atutów „The Eighth Mountain”. Powiem więcej, nie
wyobrażam sobie powrotu Lione, co powinno stanowić pewną rekomendację.
Oprócz powermetalowych pocisków, RHAPSODY OF FIRE nie zrezygnowali z
balladowych akcentów. W tej materii wyróżniają się zwłaszcza „Warrior
Heart” z folkowymi wpływami jak również bardziej podniosły „The Wind,
the Rain and the Moon” o filmowym zacięciu. Oprócz tego występują
kawałki bardziej stonowane jak choćby zrównoważony „White Wizard” czy
też wniosły, a jednocześnie dość zróżnicowany „The Courage to Forgive”
Pojawiają się także kompozycje nastrojowo niejednoznaczne, gdzie zespół
łączy metalowy ogień z nastrojowymi formami. Jednym z takich utworów
jest – moim zadaniem – jeden z najlepszych na płycie „March Against the
Tyrant”, którego punkt kulminacyjny stanowi potężny refren. Dodam w tym
miejscu, że to właśnie charakterystyczne, a do tego wyraźnie melodyjne
refreny w znaczącym stopniu wpływają na bardzo dobrą przyswajalność
materiału, którego poznanie najprościej mówiąc – jest czystą
przyjemnością. Ogólnie rzecz biorąc, słychać, że muzycy chcieli stworzyć
coś wyjątkowego (według reguły „na bogato”), instrumentalnie
zaawansowanego i myślę, że udało się to osiągnąć. Warto też nadmienić o
miłej niespodziance, otóż w zamykającym całość „Tales of a Hero’s Fate” –
oprócz okazjonalnych „blackowych skrzeków” wykorzystano narrację
autorstwa nieżyjącego już Christophera Lee, który jak wiadomo w
przeszłości niejednokrotnie współpracował z Włochami. Ten sentymentalny
akcent pokazuje, że mimo nowego rozdziału, zespół nie odcina się od
dotychczasowych dokonań i to również się chwali.
Powiem tak… nie wiem jak zostanie odebrany premierowy materiał i w sumie
mało mnie to interesuje. Odnoszę jednak wrażenie, że wśród fanów
(szczególnie wcześniejszej twórczości zespołu) „The Eighth Mountain”
powinien spotkać się z pozytywnym odzewem. W moim odczuciu, Włosi
nagrali naprawdę bardzo udany, wysoce energetyczny, treściwy album. Alex
i spółka udowodnili, że ten zespół wciąż ma rację bytu, że wciąż jest w
stanie tworzyć rzeczy wyjątkowe, kompozycje na wysokim poziomie, nawet
jeżeli w składzie nie ma już takich postaci jak Lione czy Turilli
(którzy notabene wznowili wzajemną współpracę). Całkowicie przekonuje
mnie obecne oblicze RHAPSODY OF FIRE, a szczególnie muzyka jaką
stworzyli. Mam nadzieję, że ten zespół ciężkie chwile ma już za sobą, a
Staropoli nie straci zapału do kontynuowania powermetalowej misji. Oby
dobra passa utrzymywała się jak najdłużej!
9,5/10
Marcin Magiera