CD1
1.Intro / Noonday Devil
2.The Suffocating Silence
3.The Echo Chamber
4.Damaged
5.Someone Else’s Problem
6.Little Men
7.Long Night’s Journey into Day
CD2
1.Threads
2.Black & White World
3.Indulge in Color
4.Peace Sells (Megadeth cover)
5.Walls
6.Threads
7.Indulge in Color
Rok wydania: 2020
Wydawca: AFM Records
https://www.facebook.com/RedemptionBand
Jestem fanem REDEMPTION, gdzieś tak od wydania drugiej płyty. Zresztą uwielbiam FATES WARNING, a EVERGREY darzę głębokim szacunkiem, mimo że ostatnie płyty nie porywały mnie aż tak bardzo jak te wydane dekadę czy półtorej temu. Niewtajemniczonym winien jestem wytłumaczenie kontekstu przywołania obu tych zespołów w tej recenzji. Otóż za mikrofonem amerykańskiej prog-powerowej formacji, przez lata od wspomnianej drugiej płyty zasiadał głos Fates Warning – Ray Alder. Natomiast na ostatnim krążku studyjnym zastąpił go Tom Englund z Evergrey. Z nim grupa Redemption zagrała kapitalny koncert na Prog Power USA w 2018 roku i zarejestrowała go celem późniejszego wydania koncertówki w formie audio i video. Rzeczony album zatytułowany „Alive in Color” ukazał się niedawno nakładem AFM Records.
Bywałem na koncertach obu wywołanych do tablicy formacji, posiadam w swoich zbiorach ich albumy koncertowe… zresztą jeśli chodzi o koncertówki mam również oba poprzednie koncertowe albumy Redemption. I muszę przyznać że po pierwsze Ray Alder (i myślę że zgodzą się ze mną również jego fani), nie jest technicznie idealny na żywo. Zresztą jeśli chodzi o Toma Englunda sprawa ma się podobnie. Może nie zdarzają mu się fałsze, ale za to jego głos (bywa) że traci na dynamice. W obu przypadkach jednak na scenie sprawdza się klimat, który kreują. Druga kwestia. Uwielbiam porównywać wersje koncertowe z nowym wokalem stosunku do wykonań oryginalnych. Dlatego na poprzednich koncertach Redemption zawsze jedne z moich ulubionych utworów, to były te z jedynki oryginalnie zaśpiewane przez Ricka Mythiasina.
W przypadku „Alive in Color”, mamy takich zabiegów… do wyboru do koloru. Owszem zespół promując świeże wydawnictwo w setliście umieścił połowę nowego materiału, ale w starym repertuarze Redemption Tom sprawdził się znakomicie.
Przedsmakiem tego co miało tu nastąpić, był już bonusowy utwór zamieszczony na poprzedniej płycie studyjnej. Zresztą właśnie od „Noonday Devil” zaczyna się nowy album. Idealny otwieracz. Publiczność rozentuzjazmowana i już nie musi być rozgrzewana, bo na początek otrzymuje coś spodziewanego i o wiadomym wysokim poziomie. Później z biegiem setu otrzymujemy po jednym kawałku z niemal każdej płyty studyjnej, niestety z ominięciem debiutanckiej. Ale trzeba przyznać że Tom wpisuje się w ten klimat idealnie. Nie powiem żeby przyćmił Raya… nie tędy droga w dywagacjach. Ale ten repertuar nabrał nieco innego koloru. Redemption nie unikał coverów. Na albumach studyjnych serwuje je chętnie, a nawet jako bonus do „This Mortal Coil” wydali swego czasu krążek z takimi utworami. Dlatego nie do końca dziwi, w kontekście również jego gościnnych występów na dwóch ostatnich płytach, że na scenie pojawił się były wiosłowy MEGADETH – Chris Poland. Zespół odgrywa z nim ” Indulge in Color ” oraz „Pease Sells…” i jest to akcent bardzo mocny. Występ ten był zachowywany w ścisłej tajemnicy, ale muszę stwierdzić że więcej radości sprawiło mi usłyszenie Raya Aldera w utworze „Threads”. Ray pojawił się na jednym kawałku, ale za to wycisnął na pewno łzy wzruszenia i nostalgii z niejednych oczu. Wersja video jest nieco okrojona w stosunku do materiału zawartego na dwóch CD. Być może i warto zacząć od wersji audio, bo zawiera (chyba) bisy: drugą wersję wspomnianego „Threads”, który to utwór zaśpiewał tym razem Tom oraz wyśmienity „Fullness of Time pt.3”.
Jeśli chodzi o reakcję fana, klimat, jakość… to „Alive in Color” jest najlepszym materiałem koncertowym amerykańskiej formacji. Musze to przyznać mimo, że poprzednie darzę estymą. Płyta przynosi też nadzieję na rozwój zespołu. Pokazuje że postrzegany jako projekt, REDEMPTION do jednak kolektyw i na scenie czuje się jak ryba w wodzie zresztą Simone Mularoni z DGM dodaje swoje trzy grosze do nowego oblicza kapeli.
Ja jestem zachwycony – potrafię słuchać tej płyty w tę i z powrotem.
Piotr Spyra