KLAUS SCHULZE/LISA GERRARD – 2008 – Farscape

CD1
1. Liquid Coincidence 1 – (22:02)
2. Liquid Coincidence 2 – (30:55)
3. Liquid Coincidence 3 – (25:53)
CD2:
1. Liquid Coincidence 4 – (18:23)
2. Liquid Coincidence 5 – (18:52)
3. Liquid Coincidence 6 – (24:06)
4. Liquid Coincidence 7 – (13:37)

Rok wydania:2008
Wydawca: SPV
Dystrybucja: Mystic Production


Klaus Schulze oraz Lisa Gerrard to bez wątpienia dwie postacie, które w historii muzyki zapisały się złotymi zgłoskami. On, uznawany za jednego z największych twórców muzyki elektronicznej, założyciel legendarnego Tangerine Dream, ona wokalistka obdarzona nieprzeciętnym głosem, niegdyś podpora Dead Can Dance obecnie użyczająca swojego głosu chociażby w muzyce filmowej (np. Gladiator). Tym dwóm osobom udało się skroić materiał, który znalazł się na dwóch krążkach albumu Farscape. Co ciekawe muzyka zawarta w tych ponad dwóch godzinach (!) to wynik dość spontanicznych działań, a wokale Lisy Gerrard są w stu procentach improwizowane – tak, tak linie wokalne nie były w żaden sposób skomponowane wcześniej. Klaus Schulze skomponował podkłady, pod które Lisa Gerrard zaśpiewała „z marszu”!

Z muzycznego punktu widzenia, ten krążek to odskocznia od rzeczywistości, codziennych problemów, trosk, czy nawet radości. To płyta, która wymaga ciszy i ciemności, tylko wtedy można wyłapać jej piękno i docenić walory muzyki. W dzień wydaje się nudna i ciągnąca się, wieczorem nabiera blasku i szlachetności. Improwizacje Lisy, w jej tylko znanym języku, na tle niepokojących dźwięków muzyki elektronicznej robią wrażenie i pozwalają słuchaczowi wyciszyć się i odpocząć. Nie jestem zwolennikiem tego typu grania, powiem więcej, na początku wydawało mi się, że nigdy tego materiału nie ogarnę i nie dotrwam do końca. Okazało się jednak, że nie jest tak źle jak mi się wydawało i w tych transowych i pełnych emocji dźwiękach jest ukryte piękno, które i mnie udało się odkryć (albo raczej odkrywać). Farscape to zaledwie siedem utworów, najkrótszy trwa raptem trzynaście minut a najdłuższy ponad pół godziny!! Wszystkie kompozycje układają się w jedną nierozerwalną całość, obraz malowany dźwiękiem, obraz na którym nie do końca wiadomo co jest namalowane, ale nie można od niego oderwać wzroku (w tym przypadku ucha:-) ).

Tak jak pisałem, nie uważam się za najlepszego odbiorcę tego typu muzyki, do płyty podszedłem bardzo sceptycznie, a po pierwszych kilkunastu minutach załamałem ręce. Jednak z każdą kolejną sekundą zaczynało być lepiej i choć w dalszym ciągu nie jestem do Farscape przekonany w 100% (np. moim zdaniem ta płyta jest po prostu za długa) to czasem warto się wyciszyć i ukoić skołatane nerwy – do tego ten album nadaje się idealnie.

8/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz