1. Mouths Of Madness 05:51
2. Marching Dogs Of War 05:30
3. Silent One 07:26
4. Nomad 06:22
5. Mountains Of Steel 06:57
6. Leaving It All Behind 07:20
7. The Loving Hand Of God 06:11
8. Wizard Of War 03:19
9. See You On The Other Side 07:16
Rok wydania: 2013
Wydawca: Nuclear Blast
http://www.orchidsf.com/
Nie tylko na Starym Kontynencie odnotowuje się wzmożoną aktywność
młodych twórców, którzy oderwani od rzeczywistości z powodzeniem
przywołują ducha lat 70 – tych. Dowodem tego stwierdzenia, niech będzie
wywodzący się z USA Orchid. Zespół działa od 2007 roku i właśnie na
dniach wydał swój drugi krążek „The Mouths Of Madness”.
Następca „Capricorn” z 2011 roku to sowita porcja klasycznych (do bólu)
klimatów rockowych, mocno inspirowanych twórczością wczesnego Black
Sabbath. Jak poprzednio, tak i tym razem, Orchid upichcił dziewięć
tradycyjnych dań, używając do tego celu sprawdzonych przepisów sprzed
lat. Niejedna osoba słysząc po raz pierwszy surową muzykę Amerykanów
błędnie stwierdziłaby, że to jakaś kapela z dalekiej przeszłości i w
sumie nie ma co się dziwić. Panowie grają, brzmią i wyglądają niczym
Black Sabbath, a momentami przypominają równie zasłużony Rolling Stones,
co pokazuje otwierający „Mouths Of Madness” – znajomy riff jak nic…
Zespół nie wykazuje specjalnych skłonności do pośpiechu i praktycznie
każda ich kompozycja za wyjątkiem „Wizard Of War”, do którego powstał
teledysk, przekracza pięć minut. W tym czasie panowie malują mrocznymi
dźwiękami swoje posępne wizje przesiąknięte doom’ową atmosferą oraz
psychodelicznym zabarwieniem. Specyficzny klimat dopełnia wyrazista
okultystyczna otoczka mająca swoje odwzorowanie zarówno w tekstach jak
również minimalistycznej szacie graficznej. Ta, jak i muzyka jest
skromna w środkach wyrazu, ale jej przekaz jest jednoznaczny, wyrazisty.
W kompozycjach znajduje się miejsce na wszystko; zwrotkę, solidny
refren, gitarowe solo oraz liczne improwizacje, atmosferyczne
udziwnienia. Wszystko to niezwykle przypomina pierwsze dokonania Black
Sabbath i nie chce być inaczej. Począwszy od szybszego „Wizard Of War”,
blues – rockowego „Marching Dogs Of War” a kończąc na doom’owym „The
Loving Hand Of God”, wszędzie czuć klimat znamienny dla Iommi’ego i
spółki. Niektórym ten brak oryginalności będzie wadził, ale pewnie
znajdą się i tacy, dla których taki problem to nie problem. Tak czy
inaczej zastrzyk własnego potencjału w tym przypadku byłby mile
widziany…
Reasumując, kto poszukuje oryginalności, nowatorstwa i innowacji ten
niechaj wie, że na „The Mouths Of Madness” tego nie znajdzie. Jednak,
kto ubóstwia muzykę lat 70 – tych, a przy okazji z niecierpliwości przed
nowym Black Sabbath obżarł wszystkie paznokcie, niech spróbuje
okultystyczno – mrocznej propozycji Orchid. Klasycznie, konserwatywnie w
każdym calu.
7/10
Marcin Magiera