1. §1
2. §2
3. §3
4. §4
5. §5
6. §6
7. §7
8. A Story Never Told
Rok wydania: 2024
Wydawca: Reigning Music
Pięć lat po wydaniu „In Cauda Venenum” OPETH powraca z nowym albumem „The Last Will And Testament” i jest to płyta, która u jednych wywoła niezdrowe podniecenie a u innych grymas na twarzy… dlaczego? Ano dlatego, że powróciły growle i (uwaga) nie jest to środek wyrazu, o którym można powiedzieć, że występuje incydentalnie.
Nowy album Szwedów to mistrzowskie połączenie progresywnego metalu z elementami brutalniejszymi, znanymi z wcześniejszych dokonań zespołu. Na płycie dzieje się tak wiele, że „ogarnięcie” jej za jednym razem wydaje się wręcz niemożliwe. Połamane struktury, zmiany tempa i klimatu są tu standardem. Growle nadają pikanterii oraz mocy i ciekawie korespondują z brzmieniami smyczków czy orkiestry. Pojawiają się tak nietypowe instrumenty jak lutnia czy flet („§4”), w “§5” uwagę zwraca pulsujący bas, w którym dzieje się tyle, że głowa mała (łącznie z jakimiś bliskowschodnim motywem). Cudownie wypada zamykający krążek „A Story Never Told” – ballada ujmująca melodią z delikatnym śpiewem , smyczkami, akustycznymi brzmieniami i z ładną gitarową solówką.
To nie jest łatwa płyta (ale w sumie o tym już wcześniej wspomniałem). OPETH zaprezentował wymagający album wypełniony smaczkami. Tu nie ma ani sekundy nudy. Cały czas coś się dzieje… no i te growle… ja jestem wniebowzięty. Brakowało mi ich na poprzednich płytach i z nadzieją spoglądałem na ten krążek od momentu gdy gruchnęła informacja, że brutalne wokale powracają. Oczywiście, będą osoby, które za takimi wokalami nie przepadają, ale na tym krążku wszystko jest w punkt! Instrumentalnie to majstersztyk, a wokale idealnie wpasowane są w muzyczne podkłady. Na koniec nie mogę nie wspomnieć o gościach a są nimi: Ian Anderson (Jethro Tull), który w kilku utworach użyczył swojego głosu i zagrał na flecie oraz Joey Tempest (Europe), którego głos słyszymy w kawałku „§2”!
9/10
Piotr Michalski