OPETH – 2016 – Sorceress

OPETH - 2016 - Sorceress

1. Persephone
2. Sorceress
3. The Wild Flowers
4. Will O The Wisp
5. Chrysalis
6. Sorceress
7. The Seventh Sojum
8. Strange Brew
9. A Fleeting Glance
10. Era
11. Persephone (Slight Return)

Rok wydania: 2016
Wydawca: Nuclear Blast
http://www.opeth.com


Na długo zanim nastąpiła premiera nowej, dwunastej studyjnej płyty szwedzkiego Opeth , znana była okładka nadchodzącego wydawnictwa. Cudowny, wielobarwny obraz stworzony przez Travisa Smitha, grafika znanego jako twórcę wielu okładek metalowych zespołów m.in. Kinga Diamonda, Death, Avenged Sevenfold, a także nowej progresywnej już klasyki czyli Anathemy oraz naszego Riverside. Obraz przedstawia pawia z rozpostartym , niezwykle kolorowym ogonem, symbolizującego życie i górującego nad światem zmarłych. Oto alegoria Persefony, mitologicznej córki Demeter i Zeusa, zawieszonej pomiędzy ziemią a Hadesem. Kiedy pojawiała się na ziemi, świat cieszył się wiosną, kiedy schodziła do Hadesu, rozpoczynała się mroźna zima. Właśnie od „Persephone”, tak zatytułowanego utworu zaczyna się płyta Sorceress, będącego przepustką do słownej treści i świata muzyki zawartego na albumie.

„Ukochanego imię noszę w swoim sercu
Przelotne spojrzenie dało nam początek
Lecz ciągle czekam na brakujące słowo
Tworząc pożałowania godne oszustwo.”


Ten króciutki wiersz wyrecytowany przez Pascale Marie Vickery , której towarzyszą delikatne dźwięki, daje początek kolejnym, gdzie miłość przeplata się ze zdradą, piękno z odrazą, życie ze śmiercią. Muzyka podobnie jest niejednoznaczna, wielobarwna. Z jednej strony delikatna, z drugiej bardzo ekspresyjna, jest po prostu jak „Sorceress” czyli „czarodziejka”.

Utwór tytułowy znany był już dużo wcześniej, ponieważ został umieszczony na singlu promującym aktualne wydawnictwo Opeth. Zjawił się jako numer mocny, hard rockowy, uproszczony. I wydawało się przynosi zapowiedź pewnych zmian w stosunku do poprzedniego czyli „Pale Communion”. W pewnym sensie rzeczywiście tak jest, ale czy owe zmiany są aż tak istotne?

Mikael Åkerfeldt nadal przemierza historyczną krainę muzyki progresywnej i art rockowej i co jest jego największym atutem potrafi z niej dla siebie wybrać najlepsze momenty z jej przeszłości. Tym razem połączył powyższe inspiracje właśnie z hard rockiem czy wręcz z elementami heavy metalu. Na przykład wolno toczący się „The Wild Flowers”, ozdobiony orientalnie brzmiącymi klawiszami, niesie w sobie gitarową solówkę, której nie powstydziłby się sam Michael Schenker. Podobnie jest z „Erą” w której dominuje uproszczony, hard rockowy rytm i gitarowe riffy, ostatnio słyszalne choćby u Black Country Communion. Wszystko jest jednak utrzymane w progresywnych ramach. Bywają oczywiste powiązania z muzyką sprzed kilkudziesięciu dekad. „Will The Wisp” przywołuje twórczość Iana Andersona z Jethro Tull oraz wrażliwość Andy Latimera z Camel. „Sorceress 2” dociera do Pink Floydowwych ballad z ich początkowego okresu oraz do delikatności Yes. Z Floydami może kojarzyć się początek „Strange Brew”, który potem przechodzi w szybki numer o bluesowym odcieniu. Jest cudowną podróżą poprzez lata siedemdziesiąte i chyba największym nawiązaniem do poprzedniej płyty. Bardzo często właśnie w taki sposób dawkują napięcie, najpierw delikatne intro, potem odlot gdzieś w najdalsze zakamarki muzycznej wyobraźni Mikaela. Według tej receptury powstał także „A Fleeting Glance”, gdzie zaczynają od barokowej gitary akustycznej, przechodząc do prostej beatlesowskiej melodyki i śpiewu w rodzaju „Lucy in the Sky with Diamond”. Potem napięcie wzrasta, wzbogacone kołyszącymi wielogłosami, melodyjnie brzmiącą gitarą.

Przy tylu różnych klimatach i wielu momentami skrajnych inspiracjach udało im się zachować jedność. Płyta „Sorceress” jest od początku do końca spójna, zarówno pod względem muzycznej jak i słownej treści. Cudownie, że wciąż pojawiają się tacy muzycy jak Mikael Åkerfeldt czy prywatnie jego bardzo dobry kolega Steven Wilson, udowadniający, że rock progresywny jest nadal niewyczerpanym źródłem szalenie interesujących dźwięków. Z takich właśnie brzmień składa się najnowsza płyta Opeth. „Sorceress” jest niemal perfekcyjna.

9/10

Witold Żogała

Dodaj komentarz