1. Janek,
2. Buty Buty,
3. Śmierdziel,
4. Ręka W,
5. Pod Ziemią,
6. Kleszcz,
7. Acodinka,
8. R’N’R,
9. Iskra,
10. Wazeliniarz,
11. Wolność.
Rok wydania: 2015
Dystrybutor: Jimmy Jazz Records
http://www.facebook.com/OiBrygada
Jako, że jestem idealnym klientem i idealnie łykam wszelkie chwyty marketingowe to pierwszą do przesłuchania płytą z moich zaległości – ze względu na swoją okładkę – była Oi! Brygada. Wśród masy punkowego brudu ze zdołowanymi okładkami, które pokazują głównie niewyremontowane bramy, obdarte ściany i wszelkie negatywne emocje, tutaj mamy jedną z najładniejszych okładek jakie do tej pory widziałem. Śliczna, narysowana laska obejmująca banana wielkości jej samej w idealnie dobranych kolorach spowodowała, że mam ochotę ten rysunek powiesić sobie nad biurkiem. Tył okładki prezentuje tyłek tejże dziewczyny w stringach, przez co czytanie spisu utworów jest samą przyjemnością. Środek to spis piosenek wraz ze zdjęciem chłopaków z kapeli z kilkoma ładnymi dziewczynami z klimatu.
No dobra, ale przy okazji w pudełku też była płyta (także z ładnym nadrukiem)…
W sumie mało ważny element przy takiej oprawie, ale patrząc na image to nie będzie tutaj raczej biadolenia o polityce i bluzgów na rząd, tylko imprezowe, przyjemne granie. I zgadza się – po włożeniu płytki do odtwarzacza okazuje się, że priorytetem jest tutaj zabawa.
Kapela gra w klimacie punka sprzed dwudziestu paru lat (chociaż po zdjęciu widać, że sami chyba tyle mają), a teksty to przypadkowe przyśpiewki z życia codziennego i podwórka.
Wspomniany wyżej punk jest przeniesiony z lat osiemdziesiątych dosłownie, bo obecnie zespoły – nawet grające w tamtym stylu – przykładają większą uwagę do poziomu grania. „Atmosfera Jest Najważniejsza” to po prostu szybkie napierdalanie z wykrzykiwanymi tekstami. Na próżno doszukiwać się tutaj jakiś specyficznych brzmień, czy udziwnień, a większość brzmienia jest wynikiem gry standardowego składu: perkusji, gitary i basu (z gościnnym akordeonem, chociaż ten specjalnie nie rzuca się „w ucho”).
Pomimo tego, że niniejsza płyta jest skutkiem zarejestrowania debiutanckiego materiału w studiu to raczej pasuje na demówkę, po której można dopiero zacząć się zastanawiać, w jakim kierunku pójść. Piosenki są do siebie bardzo podobne pod względem muzycznym i może poza „Acodinką” niczym się nie wyróżniają. Owszem – kapela gra prosto, wokal wykrzykuje teksty, jednak ani nie ma w tym jakiejś dużej charyzmy, ani niczego specjalnego pod względem muzycznym. Realizacja nagrania też wydaje się być po prostu ani zła, ani jakaś specjalnie dobra, więc również pod tym kątem nie można się niczego przyczepić, ale tym samym całość nie powala.
Gdyby nie oprawa całego krążka to najlepiej pasowałoby do niego określenie „przeciętniak”. Mega dobra okładka i image kapeli podnosi jednak poprzeczkę o stopień wyżej.
7/10
Rafał Dercz