1. I, the Polluter
2. We Died in October
3. Ögonblick Av Nåd
4. Stars Starve Me
5. Our Famine
6. Guide My Pulse
7. Seconds
8. Envy the Moon
Rok wydania: 2019
Wydawca: Agonia Records
http://octobertide.net/
Najnowsza propozycja szwedzkiego reprezentanta doom/death metalu, grupy
OCTOBER TIDE. Sprawia, że mimo lata, za jej przyczyną daje się odczuć na
plecach powiew jesiennej aury.
„In Splendor Below” to już szóste wydawnictwo tejże formacji, ale
pierwsze nagrane w odmienionym składzie. I jeżeli ktoś myśli, że panowie
poszli w kierunku bardziej przyswajalnych form „ładniejszego” grania,
niech spojrzy na samo logo. To wyraźny sygnał tego, że OCTOBER TIDE
ciągnie do muzycznego podziemia, z dala od obecnie panujących trendów.
Premierowe kompozycje są tego niezbitym dowodem; mają w sobie tyle
światła co zakopana pod ziemią szczelnie zamknięta trumna. Oprócz
nieprzeniknionego mroku emanują chłodem, grobową atmosferą. Myślę, że
nikt nie poczuje się urażony jak wspomnę ostatnie oblicze PARADISE LOST –
tak, Szwedzi poruszają się w podobnych klimatach, ale w ich przypadku
daje się wyczuć większą szczerość, naturalność. Do tego można dodać
depresyjno – melancholijny sznyt, który od lat jest obecny w twórczości
grupy KATATONIA, z tą jednak różnicą, że twórcy „Winged Waltz” są dalecy
od łagodzenia brzmień. Również i sama okładka, na której widnieje jakby
zmumifikowana zjawa/duch na tle leśnego pejzażu, dławi jakiekolwiek
przebłyski radości. Nie inaczej mają się sprawy jeżeli chodzi o
całościową oprawę wizualną – forma oraz projekt tekturowego opakowania
(oraz książeczki) dokładnie wpisują się w ponury klimat, którego
dopełnienie stanowią depresyjne dźwięki. Osiem utworów, jakie zwiera „In
Splendor Below” to nic innego jak doomowa przeprawa przez morze goryczy
i smutku. Próżno tu szukać pokrzepienia duszy, pozytywnej iskry, bo te
elementy w tym przypadku zostały całkowicie wyparte. Co prawda pojawiają
się delikatniejsze wtrącenia, nastrojowe zagrania, ale ich rola
ogranicza się w zasadzie do budowania specyficznej atmosfery utrzymanej w
odcieniach szarości. Również i same melodie, których chwytliwość jest
raczej stonowana, nie tryskają emocjonalnym optymizmem. Muzyczna mgła
dźwięków wspierana jest przez drapieżne wokale nadające całości jeszcze
większej posępności i mniej przyjaznego oblicza. Zespół nie wykazuje
skłonności do pośpiechu, powolnie sunie do przodu wedle własnego
uznania, od czasu do czasu oferując słuchaczowi rytmiczne zmiany,
instrumentalne smaczki tudzież gitarowe solo, co ma miejsce chociażby
przy okazji dość urozmaiconego „Reckless Abandon”.
Myślę, że każdy kto lubi pławić się w rozległości metalowego mroku,
pogrzebowej melancholii, słuchając „In Splendor Below” poczuje się jak
ryba w wodzie. OCTOBER TIDE nie porywa się na odkrywanie nowych lądów,
eksperymentowanie. Panowie zdecydowali się na zgłębianie grobowości
własnego oblicza i to wychodzi im naprawdę nieźle. Jestem przekonany, że
szósty „długograj” Szwedów uplasuje się w ścisłej czołówce jeżeli
chodzi o tegoroczne premiery o doomowej specyfice.
8/10
Marcin Magiera