OCEANSIZE – 2010 – Self Preserved While The Bodies Float Up

OCEANSIZE - Self Preserved While The Bodies Float Up

1. Part Cardiac (4:10)
2. SuperImposer (4:15)
3. Build Us A Rocket Then… (3:59)
4. Oscar Acceptance Speech (8:54)
5. Ransoms (4:07)
6. A Penny’s Weight (3:38)
7. Silent/Transparent (8:29)
8. It’s My Tail And I’ll Chase It If I Want To (3:36)
9. Pine (4:55)
10. SuperImposter (5:16)

Rok wydania: 2010
Wydawca: Superball Music
http://www.myspace.com/oceansizeuk


Tytuł nowego krążka manchesterskiej formacji – podobnie jak i ósmego kawałka na płycie – będzie nie lada zmorą dla radiowców. Czyżby panowie brali korepetycje u dużo starszych kolegów z Budgie?
Oceansize to specyficzny zespół. Działa od dwunastu lat, w niemal niezmienionym składzie, a „Self Preserved…” to dopiero ich czwarty pełnowymiarowy album. W dyskografii kapeli z Manchesteru znajdziemy natomiast sporo EP i singli. Recenzenci mają też nie lada zgryz ze sklasyfikowaniem muzyki kwintetu, który swoją nazwę zawdzięcza jednemu z utworów Jane’s Addiction. Rock progresywny, post rock, space rock… – to tylko niektóre z określeń, na jakie można trafić w mediach.
Zawartość „Self Preserved…” krytykom, którzy chcieliby widzieć Oceansize w jakiejś „szufladce”, pracy raczej nie ułatwi. Album rozpoczyna się mocnym uderzeniem w postaci „Part Cardiac”, takiego ciężaru nie powstydziłby się nawet wczesny Black Sabbath. Natomiast partie wokalne Mike’a Vennarta lokują się blisko popisów Jonathana Davisa z Korna. Dużo gitarowego hałasu przynoszą również następne na liście „SuperImposer” i „Build Us A Rocket Then…”, z tym, że tutaj zespół postanowił jeszcze pobawić się w komplikowanie rytmu. Perkusista Mark Heron będzie musiał solidnie napocić się podczas koncertów, by całość utrzymać w ryzach…
Rakieta zbudowana, można zająć miejsca, zapiąć pasy i odlecieć na blisko dziewięć minut wraz z utworem „Oscar Acceptance Speech”. To jeden z najpiękniejszych fragmentów płyty. Radiohead spotyka Coldplay na imprezce u muzyków Anathemy… Smyczkowo – fortepianowa koda to prostu bajka, która trwa nadal w hipnotyzującej balladzie „Ransoms”.
Szkoda, że muzycy Oceansize tym razem powściągnęli nieco swoje zapędy do tworzenia takich rozbudowanych kompozycji. Drugim – i niestety ostatnim – „długodystansowcem” jest „Silent/Transparent”, który również przynosi paletę uroczych dźwięków.
W muzyce proponowanej przez Oceansize łatwo wpaść w przynudzanie i niestety kwintetowi przytrafiło się to w nijakim „A Penny’s Weight”, który choć trwa nieco ponad trzy i pół minuty, ciągnie się niczym odcinek wenezuelskiego serialu.
Niczym poranny budzik działa „It’s My Tail And I’ll Chase It If I Want To” (czyżby aluzja do krytyków chcących zarzucić grupie „zjadanie własnego ogona”?) Mocne gitarowe granie, zabarwione psychodelią i niech Was nie zmyli delikatny początek tego kawałka. Wraz z „Pine” wracamy do Krainy Łagodności. Kolejne pięć minut Piękna ze smyczkami w tle… W tym błogim nastroju utrzymuje słuchacza również zamykający płytę, niespiesznie rozwijający się „SuperImposter”.
Album ma się ukazać we wrześniu, na długie jesienne wieczory jak znalazł…

8,5/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz