1. Pillars of Creation
2. Seven
3. King of a New Realm
4. Portent of Betrayal
5. Hiraeth
6. The Harbinger and the Millennial Vengeance
7. Magnanimous
Rok wydania: 2019
Wydanie własne
https://www.facebook.com/obsidiantide/
https://obsidiantide.bandcamp.com/
A to ci niespodzianka, lubię takie granie. Bękarty Opeth, nadstawcie
uszy oraz serducha bo nadciąga Obsidian Tide. Izraelski zespół, który
para się prog metalem wydał album w zeszłym roku. I co? I nic. Dziw mnie
bierze, że nikt o nim nie wspomniał w podsumowaniach roku, bo to co ci
panowie odwalają to pieprzone mistrzostwo świata.
Pomyślicie pewnie, że to jakaś zrzynka z Orphaned Land. Nic bardziej
mylnego. Oczywiście znajdą się tu jakieś naleciałości folkloru, ale nie w
takich proporcjach, żeby to przeszkadzało. Takie akcenty wręcz
koloryzują i tak już bogatą muzykę. Pierwszy utwór budzi przez chwilkę
skojarzenia z naszym Believe, ale tylko na początku gdy pojawiają się
skrzypce. Minuta spokojnego grania i zaczyna się jazda bez trzymanki.
Instrumentaliści dwoją się i troją, wszystko jest jednak przemyślane.
Kiedy trzeba zwalniają lub robią przestrzeń jednemu z instrumentów.
Motywy przechodzą płynnie jeden w drugi. Za sprawą perkusji kończymy
pierwszy kawałek i zaczynamy słuchać drugiego. Tutaj nie ma
niespodzianek. W King of a New Realm po wyśmienitej solówce gitarowej,
przez 2 minuty pozostaje tylko fortepian, a potem dochodzi toolowa
gitara i szczęka leży już na podłodze. Czwarty kawałek zbliża nasze
skojarzenia do starego Opeth. Nie chcę zabierać wam przyjemności ze
słuchania, nie będę opisywał wszystkiego co dzieje się dalej. Warto na
koniec wspomnieć o wokalach, bo ich partie to miód na moje uszy. Rasowe
growle, czyste wokale o oryginalnej barwie, często nałożone na siebie
lub uzupełniające się. Polubicie je i docenicie na pewno.
Jestem bardzo miło zaskoczony tym debiutem. To nie jest typowy death
metal. Mnogość smaczków, jak i instrumentów nietypowych w tego typu
muzyce (skrzypce, saksofon, flet, fortepian) powoduje, że mamy przed
sobą dzieło dojrzałe i dopieszczone. Jeśli słuchacie Opeth, Ne
Obliviscaris i tego typu klimatów, bierzcie tę płytę w ciemno.
10/10
Marcin Jędruszczak