EFFLORESCE – 2012 – Coma Ghosts

Effloresce - 2012 - Coma Ghosts

1. Crib 08:12
2. Spectre Pt.I: Zorya’s Dawn 10:34
3. Pavement Canvas 08:58
4. Undercoat 02:54
5. Swimming through Deserts 07:10
6. Shuteye Wanderer 16:31


Rok wydania: 2012
Wydawca: Generation Prog Records
http://effloresce.bandcamp.com/album/coma-ghosts



Effloresce na swoim albumie „Coma Ghosts” zawarli oprócz zbioru niezłych motywów, całkiem sporą dawkę klimatu. W ich interpretacji progresywnego metalu, jest coś niepokojącego. To więcej niż melancholia, choć i tej nie brakuje. Z jednej strony kołyszące melodie, ale po chwili budowane częściowo na dysonansach wykończenia… Intrygujące.
Wysoki niemal anielski głos wokalistki również dokłada do obrazu całokształtu nieco kolorytu. Choć samodzielne linie melodyczne bywają monotonne, szczypta chórków i deklamacji jest akcentem niebagatelnym.
Dość sporo tu warstw gitar zagranych akordami, co tworzy dość przyjemną ścianę dźwięku… i rockowy posmak, aczkolwiek pierwsze wrażenie niepokoju, czai się podskórnie gdzieś przez cały czas trwania materiału. W słuszności tej teorii utwierdza słuchacza opatrzony dekadenckimi obrazami i barwami booklet.

Effloresce raczy nas jednak czymś więcej niż smutnym, melancholijnym albumem. Wielowątkowość kompozycji zadowoli najwybredniejszych fanów skomplikowanego grania, śladowe akcenty growli, czy też nacisk na połamaną rytmikę i cięższe riffy, każą postawić ten album na półce z prog metalem. Aczkolwiek pewien flow i akcenty (jak choćby flet, czy wspomniane gitary akustyczne) zadowolą wielbicieli artrockowego klimatu.
„Coma Ghosts” może budzić mieszane uczucia, a dla odbiorcy pierwsze przesłuchania mogą być wymagające. To jednak ten z albumów, które przy kolejnych razach odsłaniają kolejne patenty, a których mnogość mogła przytłoczyć za pierwszym kontaktem… Obcowanie z tym materiałem nie tyle jest męczące, co wymaga otwartego umysły, a może i pewnego kredytu zaufania. Do mnie trafia – szczególnie muzycznie.

7/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz