RAUHNACHT – 2018 – Unterm Gipfelthron

1. Zwischen den Jahren
2. Unterm Gipfelthron
3. Gebirgsbachreise
4. Ein Raunen aus vergess’ner Zeit
5. Winter zieht übers Land

Rok wydania: 2018
Wydawca: Debemur Morti Productions
http://www.alpineblackmetal.at


Dzisiejszy bohater, grupa RAUHNÅCHT, to przedstawiciel pogańskiego black metalu w europejskim wydaniu. W sumie to ciężko tu mówić o grupie, skoro tworzy ją w zasadzie jeden człowiek, Stefan Traunmüller. Ów muzyk kompleksowo zajął się stworzeniem „Unterm Gipfelthron”, przynajmniej w sferze dźwiękowo – tekstowej, a jakie są tego efekty? W tym celu spróbuję dokonać małej autopsji.

Zanim przystąpię jednak do rzeczy dodam, że RAUHNÅCHT pochodzi z Austrii, a na swoim koncie posiada trzy albumy studyjne. Jak można wnioskować na podstawie oprawy graficznej, Stefan upodobał sobie górskie klimaty, a co za tym idzie, także i regionalne legendy. Jednak w tej materii pozostanę ostrożny, ponieważ warstwa liryczna w całości wykorzystuje język niemiecki, co stanowi dla mnie pewną barierę. Osobiście nie przepadam za stosowaniem tego języka w muzyce metalowej (z wyjątkiem RAMMSTEIN, gdzie nie wyobrażam sobie niczego innego). Tym niemniej w przypadku „Unterm Gipfelthron” ta formuła sprawdza się całkiem nieźle.
Płyta ukazała się w formie digipacka, gdzie wszelkie informacje, w tym również teksty umieszczono na tekturowym opakowaniu (bez zastosowania książeczki). Całość została opatrzona „alpinistycznymi” widokami, co na pewno przykuje uwagę entuzjastów górskich wędrówek. Myślę, że wykorzystana oprawa graficzna współgra z zawartością muzyczną, która emanuje specyficznym nastrojem. Kompozycje, mimo blackowego usposobienia zostały okraszone folklorystyczno – pogańskim klimatem, co potęgują instrumentalne zdobienia oraz podniosłe (rycerskie) chóry. Te najczęściej posiadają melodyjne oblicze, co pozytywnie wpływa na ogólny odbiór. Wyraziste ornamentacje nadają muzyce charakteru, przyjaznego oblicza. To idealnie współgra z drapieżnymi formami (okraszonymi blackowym „skrzekiem” wokalnym), których wcale nie jest mało. Powstaje swego rodzaju przeciwwaga, dzięki czemu metalowy pazur zostaje lekko przycięty, a atmosfera odciążona. Najlepszym tego przykładem jest dość przebojowy „Zwischen den Jahren” przywołujący na myśl trollowe klimaty. Motyw przewodni tegoż utworu zapada w pamięć i w sumie nie ma się czemu dziwić skoro charakteryzuje go taka chwytliwość. Kawałki płynnie przechodzą jeden w drugi, tak jakby stanowiły nierozerwalną całość. Stefan zadbał też o to, by aranżacyjnie (mimo niezaprzeczalnej spójności) działo się jak najwięcej. Dlatego różnorodność nastrojowa, zmienność motywów jest dość duża, stąd też słuchacz nie powinien narzekać na brak muzycznej aktywności. Ciekawe wrażenie robią atmosferyczne motywy, co chyba najlepiej oddają; w całości instrumentalny „Gebirgsbachreise” (momentami przywołuje na myśl styl KING DIAMONDA) czy też wystylizowany na dalekowschodni fragment pojawiający sie w trakcie „Ein Raunen aus vergess’ner Zeit”. Jeżeli chodzi o techniczno – warsztatowe aspekty, nie ma tu zjawiskowych popisów, zresztą całą oprawą zajął się jeden człowiek, więc też nie ma co za dużo wymagać. I chociaż jestem sceptyczny wobec jednoosobowych projektów, tak w tym przypadku nie jest to aż tak bardzo odczuwalne. Być może sprzyja temu surowość wydawnictwa, pożądana prostota, naturalność i pogański szlif. Ma to również swoje odzwierciedlenie w wypracowanym brzmieniu, które ponadto jest raczej selektywne i adekwatne do prezentowanych pomysłów.

Reasumując, jeśli lubicie pagan/folk/black metal w naturalnym wydaniu i nie wadzą Wam niemieckie teksty to RAUHNÅCHT okaże się miłą niespodzianką. Co prawda „Unterm Gipfelthron” nie jest specjalnie odkrywczy, nowatorski, to nie jest to album bezwartościowy. Myślę, że sympatycy tegoż gatunku docenią górski wyrób Stefana Traunmüllera.

6,5/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz