1. Mayhem Unborn
2. Monster Jaw Megalodon
3. Chains of desire
4. No pressure.. No diamonds
5. Chapel of the Flies
6. Come… Bleed for Us
7. Winds of Doom
8. Flagellation no Escape
9. Enhypostatus
10. Age of Fear
Rok wydania: 2012
Wydawca: –
http://raptores.bandcamp.com/
Drugi pełnowymiarowy album tria z Brazylii – jednej z najbardziej
prężnych metalowych scen globu. Czy Raptores podążą śladami rodaków z
Sepultury, Ratos De Porao, czy Krisiun i staną się rozpoznawalni poza
granicami Ameryki Południowej? Czas pokaże… Papiery na granie w każdym
bądź razie panowie mają.
Raptores zasadniczo młócą thrash metal ze starej dobrej szkoły,
aczkolwiek pozwalają sobie też na muzyczne „skoki w bok”. Jak w
instrumentalnym, otwierającym całość „Mayhem Unborn”, gdzie mamy niemal
doomowy klimat, ale nie brakuje również wpływów klasycznego heavy. Albo w
posępnym, ciężkim niczym walec „Come… Bleed For Us”, wyposażonym w
sugestywny, zapadający w pamięć refren. No a tytuł „Winds of Doom” mówi
sam za siebie, czego możemy się spodziewać…
Ale nawet w typowo thrashowych kawałkach Raptores także nie gra na jedno
kopyto, stara się urozmaicać te kompozycje zwolnieniami, fajnymi
melodyjnymi motywami (jak chociażby „No pressure… No diamonds”, jeden z
wyróżniających się fragmentów płyty).
Wspomniany wyżej „Mayhem Unborn” nie jest jedynym instrumentalnym
utworem na tym albumie. Kolejny znajdziemy pod numerem 9 i jest on
równie udany (a może nawet lepszy niż „otwieracz”). Szkoda, że trwa
tylko niespełna cztery i pół minuty. Kawałek tytułowy powinien wyróżniać
się na płycie i panowie stanęli w tym przypadku na wysokości zadania.
„Age of Fear” – z podniosłym, bojowym refrenem – jest godnym
zwieńczeniem tego ciekawego krążka. „Tylko silni przetrwają” – śpiewa
wokalista w refrenie. Oby wśród nich znaleźli się również Raptores,
wszak na współczesnym rynku muzycznym konkurencja jest potężna. Na pewno
warto zapamiętać tą nazwę i poznać twórczość tria z ojczyzny Pelego i
Romario…
8/10
Robert Dłucik