1. Discoverer (3:31)
2. All the Best (2:47)
3. Überlin (4:14)
4. Oh My Heart (3:20)
5. It Happened Today (3:48)
6. Every Day Is Yours to Win (3:26)
7. Mine Smell Like Honey (3:12)
8. Walk It Back (3:24)
9. Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter (2:45)
10. That Someone Is You (1:44)
11. Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I (3:03)
12. Blue (5:45)
Rok wydania: 2011
Wydawca: Warner Music
http://www.myspace.com/rem
Czternaście albumów w dorobku. Czwarta dekada na liczniku. Multum
osiągnięć na listach przebojów. Dzieła wliczane do najważniejszych płyt
wszechczasów. A prywatnie: trójka normalnych, dających się lubić
facetów. Nie rebeliantów, buntowników, gdyż nie potrzebują rozgłosu
wokół swoich osób. Od zawsze tworzą muzykę i jej właśnie poświęcają
serca. Wiedzą, że fanów najpozytywniej zaskoczyć można kolejnym zestawem
świetnych utworów i dlatego dali sobie dużo czasu na stworzenie nowego
krążka. I piętnastym już albumem, zatytułowanym błyskotliwie „Collapse
into Now”, udowodnili wszystkim, że…
No właśnie, że co? Że wciąż potrafią grać niezwykle szczerze? Że
„Accelerate” nie miało wyznaczyć nowej ścieżki rozwoju? Że mają, kurka
wodna, przegromną smykałkę do tworzenia wspaniałych melodii? Przepraszam
bardzo, a ktoś w to wątpił? Panowie udowodnili, że nie mają zamiaru
zniknąć w nowej dekadzie i wciąż chcą troszkę muzyką alternatywną
zamieszać. I to pierwszy z dwóch powodów do radości. A drugim niech
będzie stwierdzenie prosto z mostu, że „Collapse into Now” to świetny
album.
Miało być tym razem szczerze, bez jednego kierunku stylistycznego
(czym charakteryzował się poprzednik). Miał być zestaw najlepszych
kawałków, jakie zespół stworzy w czasie roku nagrywania. No i dostajemy
dwanaście utworów o łącznym czasie trwania przekraczającym jedną stopą
granicę czterdziestu minut. Są rzeczy energiczne (otwierający album
„Discoverer” lub singlowy „Mine Smell Like Honey”), czasami wręcz
obdarzone punkową mocą („Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” z
gościnnym udziałem Peaches), ale ciężko byłoby nie zauważyć, że tym
razem najważniejsze są utwory wolniejsze, bardziej wysmakowane. Stipe
dawno nie śpiewał z taką pasją, nie atakował tyloma emocjami.
Rewelacyjnie brzmi w „Überlin”, naprawdę prostej, akustycznej balladzie,
za narządy płciowe chwyta w refrenie „Oh My Heart”, na myśl
przywodzącym klasyczne albumy R.E.M. z lat osiemdziesiątych. Najpiękniej
na całym albumie brzmi jego środek, swoisty migdałek z Rafaello: „It
Happened Today”, w którym wokalnie udziela się Eddie Vedder z Pearl Jam –
razem ze Stipe’em w połowie rozpoczyna cudowny, w żadnym wypadku nie
sztuczny, okrzyk radości, trwający już do końca kompozycji (genialna
rzecz). Zaraz po tak pozytywnym momencie nadchodzi najbardziej
wzruszający „Every Day Is Your to Win”, delikatny niczym płatek śniegu,
na szczęście jednak zachowujący optymistyczną myśl, zawartą także w
tytule.
Właśnie, optymizm. Teksty odeszły od spraw politycznych (być może
barakowe rządy panom z R.E.M. odpowiadają?) i nabrały bardzo
personalnych barw. To osobisty pamiętnik, wypełniony refleksjami (tak
myślę) spełnionego człowieka. Mówi się o nadziei, życiu swoim życiem i
rozpoczynaniem każdego dnia niczym zupełnie nowego rozdziału pisanej
książki. Mimo wielu smutnych melodii, czuć wszechobecny optymizm. I
jestem jak najbardziej „za”.
Mógłbym co prawda napisać o malutkim zgrzycie w postaci „That Someone
Is You”, ale nie przekracza on nawet dwóch minut, dlatego szkoda byłoby
psuć pochwalny charakter recenzji. Mogę zatem, w pełni zadowolony i z
arielowsko czystym sumieniem stwierdzić, że posłuchanie „Collapse into
Now” to obowiązek każdego szanującego się fana muzyki. A zespół błagam
jeszcze o chociaż trzy płyty na takim poziomie, nim padnie decyzja o
zakończeniu kariery. O zgaszeniu tej błyszczącej gwiazdy szeroko
pojmowanego rocka alternatywnego.
„Every day is new again
Every day is yours to win
And that’s how heroes are made”
8,5/10
Adam Piechota