QUEENSRYCHE – 2013 – Queensryche

Queensryche - 2013 - Queensryche

01. X2
02. Where Dreams Go To Die
03. Spore
04. In This Light
05. Redemption
06. Vindication
07. Midnight
08. A World Without
09. Don’t Look Back
10. Fallout
11. Open Road

Rok wydania: 2013
wydawca: Century Media
http://www.queensrycheofficial.com


Alleluja! Queensryche powrócili w wielkim stylu. Prawdę mówiąc obserwując ostatnie lata ”mizerii” panującej w zespole, do tego słuchając kolejnych koszmarków, które ukazywały się na rynku a niegodne były tej nazwy… zwątpiłem… Grupa, która niegdyś powalała świeżymi pomysłami i niezwykłymi melodiami stała się jedynie bladym cieniem samych siebie. Gdy w roku 2012 gruchnęła informacja o rozpadzie, wbrew logice, ucieszyłem się i z nadzieją, że może w końcu coś zaskoczy obserwowałem rozwój wypadków. No cóż, może nie oczekiwałem, że w roku 2013 ukażą się dwa albumy, dwóch różnych Queensryche, ale tak właśnie się stało a fani ocenią to sami…

Pierwszy uderzył Geoff Tate, a album „Frequency Unknown” ukazał się wiosną tego roku. O dziwo to całkiem udany krążek, na którym pojawił się klimat „Promised Land”, ale i wiele dźwięków, które doprowadzały do szału fanów na ostatnich wydawnictwach zespołu.

Nieco dłużej przyszyło czekać na wydawnictwo formacji panów: Wiltona, Jacksona i Rockenfielda, którzy w szeregi zespołu przyjęli wokalistę Todda La Torre i postanowili powrócić do czasów „Rage for Order”. Pierwsze zajawki i udostępnione utwory zaostrzały apetyt a oczekiwanie na całość było prawdziwą mordęgą.

W końcu jest i… tu pierwsze rozczarowanie… tylko 35 minut? To niejeden zespół „Epki” nagrywa dłuższe… no cóż, widać taka była wizja muzyków… pozostawić niedosyt. Czy to im wyszło?

Całość rozpoczyna mroczne intro „X2”, które przechodzi w przebojowy „Where Dreams Go To Die”. O tak! Queensryche nagrali album będący głębokim ukłonem w stronę fanów, którzy trwali przy nich pomimo tego, iż ich ostatnich wydawnictw nie dało się słuchać. Znamienne są pierwsze słowa tej kompozycji So, here we are again”… i wszystko staje się jasne. Zaraz po nim następuje nieco mroczniejszy „Spore” z porządnymi (wreszcie) gitarowymi riffami. Czwarte w kolejności „In This Light” już teraz może pretendować do miana utworu, który fani zapamiętają na długo. Ta półballada posiada tak nośną melodię, że od dłuższego już czasu łapię się na tym, ze nucę ją sobie pod nosem. Todd La Torre wypada tu wyśmienicie a gitarowe solówki to miód na uszy fana starego, dobrego Queensryche. „Redemption” było pierwszym ujawnionym utworem i chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać. Jest rytmicznie, wręcz marszowo z wysokim „c” w refrenie :-). „Vindication” atakuje słuchacza od pierwszej sekundy perkusyjno riffową kanonadą a wysokie tempo utrzymuje się do końca. „Midnight Lullaby” to wywołujące ciarki intro, które wprowadza nas w niezwykły „A World Without”. To jedna z wisienek tego tortu (bo to nie jest tort z jedną wiśnią „na czubku”). Kompozycja ta spokojnie odnalazłaby się na „Operation: Mindcrime” czy „Empire” a nieco podniosły klimat podkreślają smyczki w tle. Jeżeli ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości to 5 minut tego utworu definitywnie je rozwieje! „Don’t Look Back” to znów energetyczna jazda do przodu po czym następuje ”Fallout” To raptem 2 minuty i 45 sekund ale to Queensryche tak klasyczny, że bardziej się już nie da. Rewelacyjna melodia zwrotki, nośny refren i gitarowy motyw, którego nie można zapomnieć!. Całość zamyka urocza ballada „Open Road”, w której nastrojowy klimat budują instrumenty klawiszowe, smyczki oraz emocjonalny śpiew Todda.

Queensryche nagrali NAJLEPSZY album od czasu „Empire” i równie dobrze wszystko co wyszło pomiędzy rokiem 1994 (po „Promised Land”) a 2011 (premiera „Dedicated to Chaos”) mogłoby się nie ukazać wcale. Todd La Torre wpisał się w zespół wyśmienicie i nie brakuje tu głosu Tate’a. Jeszcze jakiś czas temu zastanawiałem się jak wypadnie bezpośrednia konfrontacja albumów obydwu „wersji” Queensryche. Dziś już jest wszystko jasne. Panie Tate, przestań pan szargać tą nazwę i podpisuj płyty swoim nazwiskiem. Prawdziwy Queensryche jest tylko jeden i właśnie nagrał najlepszy album od (o zgrozo ile to już czasu) 23 lat!!

9,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz