QUEENSRYCHE – 2009 – American Soldier

Queensryche - 2009 - American Soldier

1. Sliver
2. Unafraid
3. Hundred Mile Stare
4. At 30,000 ft.
5. A Dead Man’s Words
6. The Killer
7. Middle Of Hell
8. If I Were King
9. Man Down!
10. Remember Me
11. Home Again
12. The Voice

Rok wydania: 2009
Wydawca: Atco/Rhino


Na kolejne wydawnictwa Queensryche wyczekuję ostatnimi laty z duszą na ramieniu. Amerykanie po wyśmienitych albumach pokroju „Rage for Order”, „Operation: Mindcrime” czy „Empire” zaserwowali całą serię płyt, dla których nawet określenie średni jest grubo przesadzone. „Q2K” czy „Tribe” to muzyczna mizerota, bledziusieńki cień tego, na co ten zespół stać. Sytuację nieco poprawił całkiem niezły „Operation: Mindcrime II”, ale już kolejny, album z coverami mógł być najwyżej sygnałem tego, że muzycy nie do końca wiedzą co z sobą zrobić i co nagrać? W tej atmosferze niepewności Queensryche pracowali nad kolejnym krążkiem, od czasu do czasu podsycając atmosferę informacjami na jego temat.

W ostatecznym rozrachunku otrzymaliśmy krążek „American Soldier” będący kolejnym w dyskografii zespołu koncept albumem. Tym razem na warsztat wzięto tematykę wojenną, obraz wojny oczami żołnierza siedzącego w okopach, na pierwszej linii frontu. Nie będę się zagłębiał w warstwę liryczną, wszyscy zainteresowani mogą to zrobić we własnym zakresie, skoncentruję się na muzyce, bo to ona w głównej mierze decyduje o powodzeniu, bądź porażce płyty. O dziwo jest całkiem nieźle! Oczywiście to wciąż nie jest album na miarę wymienionej wielkiej trójki, ale trzeba jasno przyznać, że muzycy nagrali solidny krążek, w kilku miejscach ocierając się nawet o klimaty, które są szczególnie bliskie fanom starego Queensryche. Na płycie nie zabrakło swoistego eksperymentu i to już w otwierającym „Sliver”, gdzie poza rewelacyjnym wysokim „c” Geoffa Tate’a zaserwowano nam coś na kształt nu metalowych wokaliz. Na szczęście utwór broni się mimo tego i jest jednym z lepszych na krążku. Uwagę radzę zwrócić na „At 30,000 ft.”, który to z powodzeniem mógłby znaleźć się na dajmy na to „Empire”. Okazuje się, że można zagrać w taki sposób, że fanom serce szybciej zabije, jest klimat, jest melodia jest odpowiednie solo i potęga. Nieźle wypada „Hundred Mile Stare”, w którym pojawia się naprawdę niezły refren. Dość dużo tu spokojnego, niemal balladowego grania, ze szczególnym wskazaniem na „Remember Me” i cudowny (tak, tak Queensryche nagrali genialny kawałek) „Home Again” z głosem niejakiej Emily Tate (czyżby córka mr Tate’a?).

Na płycie szczególnie pozytywnie zaskoczyły mnie gitarowe sola, soczyste i naprawdę dobre. Solówki przykuwają uwagę, ale i praca Tate’a nie poszła na marne a jego partie wokalne są jednymi z lepszych, jakie nagrał od lat.

American Soldier nie jest dziełem wybitnym, co do tego nie ma wątpliwości, ale w moim prywatnym rankingu, wraz z „Promised Land” i „O:M II” stanowi mocną grupę płyt naprawdę dobrych, których słuchanie potrafi sprawić przyjemność.

7,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *