1. A Losing Game
2. Convergence
3. Forced Evolution
4. Moral Decay
5. Subconscious Eyes
6. Incised Path
7. Distance
8. Reflection
9. Hold Close The Flame
10. Lights (bonus)
Rok wydania: 2014
Wydawca: Steel Gallery Records
http://www.psycrence.com/
Niby nie jestem obiektywny. Za cholerę. Ale wcale nie muszę być.
Zresztą, tak czytelnicy serwisu, jak i słuchacze Rock Area Show wiedzą,
że po prostu uwielbiam gatunek zwany progpowerem. Ale i w nim bywają
pozycje, które nie zostają na dłużej ani w uchu ani w odtwarzaczu.
Jednak nie grozi to debiutanckiej płycie greckiej grupy PSYCRENCE.
Ileż razy nie słyszałem tego typu motywów… ale w dalszym ciągu jest mi
mało. Pierwsze skojarzenie to CLOUDSCAPE… ale jeśli chodzi o to
porównanie to im głębiej wsłuchiwałem się w album tym więcej elementów
heavy wyłapywałem (w wokalach nieco zalatuje Dickinsonem, ale raczej o
frazowanie, akcentowanie chodzi niż o barwę), mniej hard, którą to
melodykę porównałem na początku do doświadczonych szwedów.
Każdy otwór z osobna sprawia mi tu niewypowiedzianą frajdę. Całość jest
ultramelodyjna, ale wystarczająco ciężka i zakręcona. I mimo, że podczas
pierwszych nie do końca uważnych przesłuchań zdarzało mi się zgubić
wątek, z wielką chęcią odpalałem płytę zespołu od początku.
„A Frail Deception” bardziej wkradł się w moje łaski jako album, niż
konkretne kawałki. Są one wyjątkowo wyrównane… do przesady. Nie mówię o
jednostajności. Raczej o klęsce urodzaju. Każdy kolejny kawałek podoba
mi się bardzo i nie dość, że nie wskażę faworyta, to jeszcze w tym
przypadku ogrom doznań powoduje gorszą rozpoznawalność konkretnych
kompozycji… przynajmniej na początku. (O.K. „Distance” chwyciło mnie
od początku).
Na bonus, w wersji elektronicznej, grupa wzięła cover popowej gwiazdki –
Ellie Goulding „Lights”. A utwór ten odegrali zaskakująco wiernie,
aczkolwiek we własnej metalowej konwencji. Dość zaskakujące było to dla
mnie doznanie, ale przyznam, że już w oryginale utwór ten pojawiając się
na falach radiowych nie tylko mi nie przeszkadzał, ale mówiąc wprost
podobał się. Zatem – bonusik zacny, a przedsięwzięcie godne pochwały. Za
odwagę, a i za efekt.
Jedni powiedzą, „płyta jakich wiele”. Ale mnie cieszy że jest ich aż tak wiele.
Bardzo udana pozycja, a muzycy w obecnej trudnej i dość wirtualnej
muzycznej sytuacji, mogą wbrew pozorom mieć większe szanse by pod koniec
roku podskoczyć większym tytułom.
8/10
Piotr Spyra