PROFUSION – 2015 – Persu

1. Snooze
2. Free Fall
3. Forgetful Hero
4. Wrinkled Maiden
5. Nomen
6. Infinite
7. Masquerade
8. Veteran
9. Vanity Fair
10. Forbidden


Rok wydania: 2015
Wydawca: Progressive Promotion Records
http://www.profusion.it/


Formacja PROFUSION raczy nas albumem, który nie grzeszy powierzchownością. Wkładka to różnego rodzaju maski, nakrycia głowy, płaskorzeźby i inne wariacje na temat tego co może kojarzyć się z głową, lub znaleźć się na niej. Na okładkę wybrano w pewnym sensie kolarz kilku grafik… przez co zdobi ją obraz nieatrakcyjny – i po prostu najgorszy z dostępnych w booklecie.

Muzyka natomiast to inna para kaloszy, niemal od pierwszych dźwięków zespół wkupił się w moje łaski. Niemal – bowiem sam początek czyli drażniący dźwięk elektronicznego budzika mógł pogłębić uczucie niechęci… To co jednak następuje po paru dosłownie sekundach, jest miodem na moje uszy. Włoski zespół uprawia muzykę balansującą na granicy prog metalu i progresywnego rocka. Najczęściej stosując estetykę jednego z odłamów, przeszczepioną w brzmienia drugiego. Niebagatelną rolę odgrywają tu klawisze, które niejednokrotnie występują w formie samotnego pianina, co dodaje kompozycjom przestrzeni. Wysoki głos wokalisty również wpisuje się w oczekiwania fanów gatunków. Wyraźna sekcja z zaakcentowanym łamanym basem, który niejednokrotnie brzmi tak ciepło jak bezprogówka, niechaj dopełni obrazu. Choć wspomnieć muszę o jazzujących fragmentach, które wyłamują się troszkę z konwencji – i tłumaczą po części nazwę zespołu. W tym momencie pokłonię się nad kapitalna produkcją i wspomnę, że gro środków wyrazu dostępnych dla muzyki klasycznej jak i etnicznej, które zostały tu wplecione, zastosowano w sposób dość sprytny – nie sprawiają wrażenia przesytu. Choć zastosowano ich tu na pęczki. Chyba to dobry fragment by wspomnieć, że na akordeonie w numerze „Nomen” zagrał Jakub Mietła z Ars Harmonica.

Moje skojarzenia muzyczne błądzą po różnych rejonach geograficznych. To co Profusion ma do zaoferowania na pewno spodoba się sympatykom choćby SunCaged / Sphere of Souls, Mind’s Eye, Thessera… A nawet zabrnąłbym dalej, jeśli kiedykolwiek lubowaliście się w kapelach ze stajni Lion Music, czy Prog Rock Records – „Phersu” powinno trafić w wasze gusta. Mamy tu sporo pasji, ale i melancholii. Jest sporo muzycznego rzemiosła, ale też nie brakuje luzu i czytelnej radości z muzykowania. Radości i energii, która udziela się słuchaczowi. Sięgając po tą płytę doświadczymy nasycenia muzyką niemalże o charakterze orkiestralnej, pełnej wrażeń i warstw, które z chęcią odkrywa się z kolejnymi przesłuchaniami.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz