PRETTY MAIDS – 2014 – Louder Than Ever

1. Deranged (New Song);
2. Playing God;
3. Psycho Time Bomb Planet Earth;
4. My Soul To Take (New Song);
5. He Who Never Lived;
6. Virtual Brutality;
7. Tortured Spirit; With These Eyes;
8. Nuclear Boomerang (New Song);
9. Snakes In Eden;
10. Wake Up To The Real World;
11. A Heart Without A Home (New Song).


Rok wydania: 2014
Wydawca: Frontiers Records
http://www.prettymaids.dk/


Wprawdzie bardzo ucieszyłem się z wieści o tym wydawnictwie, jednak nie do końca ogarniam jego ideę.
PRETTY MAIDS odpowiada widocznie droga obrana kilka wydawnictw temu, bowiem porusza się na kanwie nowoczesnego brzmienia, stosując charakterystyczną dla siebie melodykę.

Płyta „Louder then ever” nie jest do końca składakiem. Mimo, że zawiera kilka od nowa nagranych utworów, niemal połowa materiału na krążku to nowe kompozycje. Co ciekawe… gdyby zespół pokusił się o skomponowanie i nagranie jeszcze ze trzech kawałków, wyszedłby z tego (nieco krótki, ale zawsze) album studyjny. To co otrzymujemy, to przysłowiowy „ni pies, ni wydra”, ale to płyta zdecydowanie adresowana do sympatyków zespołu. I to sympatyków obecnego oblicza grupy.
Nieco rozczarowało mnie, że zespół wziął na warsztat w celu przerobienia utwory ze swojej nowożytnej historii. Przyznam, że liczyłem na początku, na nowoczesne przedstawienie klasyków. Otrzymujemy raczej nagrania z płyt, które już hołdowały nowemu podejściu.

Nowe kawałki podobają się, a owszem. Nie zabrakło wyczesanych refrenów… chóralnych z potencjałem koncertowym. Pojawia się kilka spokojniejszych dźwięków, które w nowoczesnej konwencji możemy traktować jako ballady, ale górują kawałki ostrzejsze czy nawet brutalne. Cięte riffy czy też niemal elektroniczne ściany klawiszowe, to coś co już nie szokuje fanów zespołu. I ta formuła się chyba sprawdza, bo jak widać zespół czyje sie dobrze w tych klimatach, a i zapotrzebowanie rynku, odbiorców na taki rodzaj materiału musiało zdecydować o sfinalizowaniu przedsięwzięcia.

Ja z dalszym ciągu nie rozpracowałem genezy tego materiału, co nie mówi, że nie czerpię z jego obcowaniem przyjemności. Doceniam jednak, że do nowych kawałków nie dorzucono zwykłych wersji live. Zespół podszedł do sprawy z zaangażowaniem, a do fanów z szacunkiem… miło.
Album będzie zapewne, tak czy inaczej ciekawostką w dyskografii grupy, czymś na pograniczu EPki, a składanki… Dla fanów zdecydowanie będzie stanowił sporą wartość, tym bardziej, że wydawnictwo zawiera dodatkowy dysk DVD, z wywiadami i fragmentami koncertów (którego niestety do wersji promocyjnej nie dołączono).

Fanom polecam. Neofitom… jak najbardziej, musicie jednak mieć świadomość, że to Pretty Maids XXI-go wieku.

Piotr Spyra

Dodaj komentarz