1. I Died Twice
2. Not With A Bang
3. Love Like War
4. We Are Weapons (Shoot Your Headers)
5. Nothing Like You
6. The Machineries Of Joy
7. Same Old Story
8. A Duty Dance With Death
9. In The Wrong Lane
10. No Dominion
11. Lullaby X
Rok wydania: 2011
Wydawca: Freaksound Music
Pierwsze przed czym przestrzegam potencjalnych ciekawskich to przed próbami odnalezienia jakichkolwiek informacji o zespole Porn wpisując w wyszukiwarkę hasło „porn”. W ciągu 16 sekund otrzymacie 1 960 000 000 linków przy czym 99,9 procent z nich przekieruje Was na strony równie ostre jak twórczość tej grupy tyle że z muzyką mające tyle wspólnego co kamień węgielny z węglem kamiennym. Z niewielu wiadomości jakie udało mi się wysupłać to to, że pochodzą z Francji (dokładniej z Lyonu), powstali w 1999 roku a inspiracją do założenia grupy była fascynacja twórczością grup takich jak Bauhaus, Nine Inch Nails czy też The Cure. Od albumu właśnie tych ostatnich („Pornography”) zespół wziął swoją nazwę. Co do składu jest równie tajemniczo: Phil.D – wokalista, Hughes B. – basista, Step R. – gitara i perkusja (ciekawe zestawienie) i MD – gitara
Jeżeli chodzi o samą muzykę jaką znajdziemy na „From The Void To The Infinite” to ostrzegam. Omijajcie ją z daleka jeżeli szukacie tła do jakieś romantycznej kolacyjki albo randki. Chyba, że wybranką waszego serca jest Pani Prezes Stoczni, Huty lub Zakładu Metalurgicznego. Kawał rewelacyjnego industrialnego rocka o potężnym kopie i miażdżącej dawce energii. Gdyby przy budowie Titanica robotnikom puszczano tą płytę to ta „łajba” pływała by pewnie do dzisiaj. Jest mocno. Naprawdę mocno a przy tym melodyjnie. Nie jakaś tam kakofonia dźwięków. Choć dużo tu elektroniki i brzmień syntezatorów (co ciekawe nikt na płycie nie przyznaje się do obsługi „parapetów”), generalnie prym wiodą świetnie brzmiące i ciężko przesterowane gitary. Wcale się nie dziwię, że jedną z osób, które wspomogły zespół w promocji był Francis Zegut, który we Francji zajął się medialnym wsparciem grup takich jak Venom czy też Metallica. Jeżeli chodzi o ładunek energii jakie ze sobą niosą te grupy, Porn daleko od nich nie odbiega. Z rodzynków jakie „wydłubałem” z tej płyty to na pewno spokojniejszy w klimacie „No Dominion”, utwór promujący płytę „Love Like War” oraz zdecydowanie industrialno-trashmetalowo-rockowa wersja kawałka „Lullaby x” z repertuaru grupy The Cure. Słuchając tego kawałka odniosłem wrażenie, że pewnie tak by brzmiał gdyby nagrali go chłopcy z Rammstein.
Reasumując. Dla sympatyków twórczości z gatunku tego co tworzy IAMX pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy szukają legalnej formy „dopalania się” – również. Dla tych, którzy cenią sobie przede wszystkim techniczną stronę brzmienia płyty bezapelacyjnie polecam. Brzmi rewelacyjnie.
8/10
Irek Dudziński