PINK FLOYD – 1979 – The Wall

Pink Floyd - The Wall

1.In the Flesh?
2.The Thin Ice
3.Another Brick in the Wall, Pt. 1
4.The Happiest Days of Our Lives
5.Another Brick in the Wall, Pt. 2
6.Mother
7.Goodbye Blue Sky
8.Empty Spaces
9.Young Lust
10.One of My Turns
11.Don’t Leave Me Now
12.Another Brick in the Wall, Pt. 3
13.Goodbye Cruel World
14.Hey You
15.Is There Anybody Out There?
16.Nobody Home
17.Vera
18.Bring the Boys Back Home
19.Comfortably Numb
20.The Show Must Go On
21.In the Flesh
22.Run Like Hell
23.Waiting for the Worms
24.Stop
25.The Trial
26.Outside the Wall

Rok wydania: 1979
Wydawca: EMI


Niezwykle trudno jest recenzować takie płyty, a szczególnie mnie. Prawdopodobnie to właśnie ta płyta była pierwszym albumem rockowym, jaki w życiu usłyszałem. Wychowałem się na muzyce Floydów, a „ściana” miała dla mnie szczególne znaczenie. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie film na podstawie tej płyty. Jeśli ktoś mnie zapyta, jaki jest najlepszy album w historii rocka odpowiem bez chwili wahania – The Wall. Osobiście nie widzę celu recenzowania takich płyt, ta muzyka to klasyka, prawie każdy ją zna, a muzyka jest tak genialna, że rekomendacji nie potrzebuje, jednak ja poczułem jakąś wewnętrzną potrzebę napisania czegoś od siebie o tym niezwykłym dziele.

Płyta ta jest właściwie w całości napisana przez Rogera Watersa, popularne staje się stwierdzenie, iż jest to pierwsza solowa płyta muzyka. Jest to koncept album. Opowiadający historię chłopca, a później mężczyzny Pinka Floyda. Ojciec chłopaka zginął na wojnie. Chłopak wychowywany przez nadopiekuńczą matkę wytwarza wokół siebie tytułowy mur, który potęgują następne etapy z jego życia. Jest zamknięty na świat, nikomu nie ufa, jest zagubiony. Do tego w dorosłym życiu dochodzi niewierna żona. Cała jego historia obfituje w coraz większe upadki. Oczywiście wszystkie teksty napisał Waters.

A co do muzyki to jest wspaniała. Zaczynamy ostrym jak na tamte czasy In The Flesh?, następnie mamy łagodnie zaczynający się The Thin Ice z pikantnymi rockowymi przejściami. Później jest niemniej ciekawie. Najsłynniejszym hitem jest oczywiście druga cześć Another Brick In The Wall. Każdy zna ten legendarny już tekst. Ale w całym albumie mamy zarówno piękne ballady: Goodbye Blue Sky, Moher, Hey You czy Vera, jak też typowo hard rockowe momenty: Run Like Hell czy Empty Spacer. Jest też wręcz operowo w The Trial. Ta muzyka jest absolutnie niepowtarzalna. Solówki Gilmura chyba najlepsze w jego karierze, cały zespół jest w doskonałej formie (jedynie perkusistę Nicka Masona w niektórych momentach musieli zastępować inni bębniarze, mógł to być już właściwie początek konfliktu w zespole). Płyta nagrana z wielkim uczuciem, artyści przekazali nam historię w oprawie nie do opisania, arcydzieło. Nie sposób przy tej płycie robić coś innego, jest magiczna. Tak różnorodnej płyty w życiu nie słyszałem. Ale myślę, że nie ma, co wymieniać poszczególnych utworów, bo ten album trzeba przesłuchać cały od początku do końca, bo wtedy brzmi jak prawdziwy, genialny i niesamowity The Wall. Aby poznać album trzeba też znać teksty i wgłębić się w jego klimat. Nie robić nic tylko rozkoszować się tym arcydziełem i spróbować w osobie Pinka Floyda odnaleźć samego siebie.

Ściana zalicza się do klasyki muzyki rockowej. Płyta mimo upływu lat brzmi świeżo. Jest ponadczasowa. Aż trudno uwierzyć, że nagrali ją ludzie. Brak słabych numerów, ba nawet brak słabszego brzdęknięcia gitary czy fragmentu śpiewu. Wszystko jest znakomite, na najwyższym poziomie. Ja zawsze odkrywam tę płytę na nowo. Nie raz wylewałem przy niej łzy. Mimo upływu lat nigdy mi się nie znudziła. Coś takiego nagrywa się tylko raz w życiu, coś takiego mógł nagrać tylko jeden zespół na świecie. Jest to bez wątpienia najlepsza płyta rockowa wszech czasów i swego zdania już chyba nie zmienię.

10/10

Piotr Bargieł

Dodaj komentarz