1. Intro (1:20)
2. Cashflow Prayer Answering Machine (4:33) 2013
3. Welcome Tomorrow (8:22) 2014
4. Tune In, Zone Out (4:30) 2014
5. Revolution By Design (5:52) 2014
6. Behind A Veil Of Snow (5:01) 2014
7. Manager of The Year (7:30) 2012 ep
8. Wintersong (6:43) 2011
9. A Clear View (6:55) 2013
10. Exile (5:33) 2013
11. Clouds (3:02)
12. Now The Waves Of Sound Remain (13:12) 2014
13. The Beginning Of The End (7:22) 2014
Rok wydania: 2015
Wydawca: Gentle Art of Music
http://www.phi-band.com/
Austriacy z PHI wydali w ubiegłym roku bardzo interesujący album studyjny (nasza recenzja tutaj).
W tym roku, przyszła pora na materiał koncertowy. Płytę „Waves Over
Vienna”, w formie CD i DVD wydała jak poprzednio Gentle Art Of Music.
Słowo o szacie graficzne – bardzo pomysłowo potraktowana została okładka
(forma kartki pocztowej). Jej przód stanowi stara fotografia Wiednia, a
w tylnej części, jak na prawdziwej widokówce jest adres, a w miejscu
przeznaczonym na życzenia, wpisane została koncertowa set-lista. W
przeważającym stopniu składa się z kompozycji ze wspomnianej, ostatniej
płyty studyjnej – „Now The Wafes Of Sound Remain” (6 spośród 9
kompozycji). Pozostałe numery, to rodzynki z dwóch poprzednich płyt
(„For The Love Of Ghosts” – 2011 i „Years Of Breathing” – 2013), oraz z
EP-ki („The Deflowering Of Reality” – 2012).
W kwestii muzyki jaką wykonują Austriacy, nie można im zarzucić braku
oryginalności. To prawdziwy muzyczny mikser. Wystarczy prześledzić w
internetowych czeluściach kilka recenzji płyt zespołu. Okazuje się, że
recenzenci opisujący ich muzykę, wrzucają do owego „miksera” przeróżne
muzyczne składniki (Tool, Porcupine Tree, Anathema i Meshuggah, King
Crimson, Amplifier, Riverside, Pink Floyd, Rush, The Mars Volta, Devin
Townsend, Voi Vod… ). Nie sposób bowiem jednoznacznie określić muzyczną
ścieżkę, którą przemierza Markus Bratusa (gitara, wokal), Artur
Darnhofer-Demar (bas) i Nick Koch (perkusja). To bardzo oryginalny
progresywny rock, ze sporą dawką psychodelicznej aury i prog-metalowej
mocy.
Koncert miał miejsce 30 kwietnia 2015r. w bardzo kameralnym wiedeńskim
klubie „Dasbach”. Nie był podparty żadnymi efektami audiowizualnymi, czy
kanonadą reflektorów. Jego magia tkwi właśnie w tej klaustrofobicznej
aurze, w którą idealnie wpisuje się sama muzyka. Nie wiem czy był ktoś
spośród czytających, w wiedeńskim „Dasbach”, ale pewnie wielu miało
okazję bywać na koncertach w katowickiej „Katofonii”, lub w wielu
podobnych, kameralnych klubach w Polsce, więc doskonale wie, na czym owa
magia polega.
Marek Toma