1. Luna Nad Iglau
2. Největši Z Pierotů
3. V Rozvalinách
4. Třináctý úplněk
5. Carpe Diem Corporation
6. Vamyrismus Psýché
7. Nomen Rosae
8. Fantasmagorie
9. Pochod Hrdinů
10. Carmina I/IX
Rok Wydania:2019
Wydawca: LunArt Music/Warner Music
http://www.bratrstvoluny.com
Swego rodzaju tradycją stało się już to, że podczas każdej jesiennej
trasy koncertowej XIII. Století opuszcza Czechy i przez jeden wieczór
gości w zabrzańskim C. K. Wiatrak. Nie inaczej było w jeden z
październikowych wieczorów, który został podpięty pod trasę promującą
nowy-stary krążek „Frankenstein”. Koncert był bardzo dobry, a z nowego
albumu zaprezentowano kompozycje tytułową. Podczas występu swoje kilka
minut miała grająca na klawiszach Kateřina Kameniková, a w tle
przygrywał jej na gitarze basowej Mirek Paleček. Zaprezentowali oni
wówczas nastrojowy i pełen melancholii cytat z solowej kompozycji Petra
Štěpána – „Iglau”. Podczas tego przerywnika zacząłem się zastanawiać,
czy jest ktoś na sali, kto wie, że „Trzynastka” to nie jedyna
działalność członków jihlavskiego kwartetu. Bo przecież Katka wraz z
Mirkiem tworzą część składu pop-rockowego zespołu Oči, natomiast Pavel
jest między innymi częścią trupy aktorskiej wchodzącej w skład
Niezależnego Teatru De Facto Mimo. Petr zaś komponuje muzykę do
przedstawień teatralnych, ale i nie tylko.
Pozycja „Trzynastego Wieku” jest na tyle wpływowa, że w podpraskiej
miejscowości Kralupy Nad Wełtawą w 2006 roku powstał zespół
zainspirowany twórczością braci z Jihlavy. Panowie R.X. Thámo oraz
Darkthep, którzy odpowiadają za koncept, wizerunek grupy oraz muzykę
postanowili nazwać swój zespól Bratrstvo luny (Bractwo Księżyca). Skład
grupy uzupełniają: Xpil oraz Pšotek na klawiszach i gitarze, Haik na
gitarze basowej oraz Kobdzey za perkusją. Muzyka, którą panowie tworzą
ściśle wywodzi się z rocka gotyckiego, a występy na żywo często obfitują
w teatralne akcenty. Ich dorobek to trzy albumy studyjne, dwa single
oraz debiutanckie demo, a także dwupłytowa składanka „Decade”, wydana z
okazji dziesięciolecia zespołu. Od 2012 roku Bratrstvo Luny organizuje
również festiwal o nazwie „Magická Noc Trubadúrů”. Jest to całodzienna
impreza, podczas której prezentują się kapele gotyckie z Czech i Polski,
nie brakuje także wtedy przedstawień teatralnych i spotkań. Gwiazdą
wieczoru obok Bratrstva jest XIII. Století, a jednym z przyjaciół i
opiekunów Festiwalu jest dziennikarz muzyczny Petr Korál. W 2019 roku
mija trzynaście lat od założenia Bratrstva Luny, zatem jej członkowie
postanowili z tej okazji wydać album specjalny. Jego głosem przewodnim
jest Petr Štěpán, kompozycje zaś (których jest dziesięć) to utwory,
które pojawiły się na wcześniejszych albumach, lecz nagrano je na nowo z
jego wokalem, co jest swego rodzaju spełnieniem marzeń dla kralupczan.
Płytę wydano w przepięknym digipacku, który zawiera różnego rodzaju
informacje, spostrzeżenia muzyków na temat projektu, a także teksty i
bardzo dobre zdjęcia.
Kompozycja numer jeden to króciutkie intro kryjące się pod tytułem „Luna
nad Iglau”, czyli przecudowny wspomniany wcześniej organowy cytat z
„Iglau”, który płynnie przechodzi w „Největší z Pierotů”. W klimat
wprowadza wyrazista perkusja i klawisze rodem ze starych horrorów. Śpiew
Petra brzmi tu zupełnie inaczej niż w Století – momentami nawet
teatralnie (westchnięcia, itp.), ale nic dziwnego, skoro w warstwie
tekstowej utwór traktuje o „królu pantomimy”. Muzycznie jest bardzo
rockowo, z mnóstwem efektów klawiszowych, ale to wszystko ładnie i
przejrzyście opakowane.
„V rozvalinach” to preludium to najsmakowitszych fragmentów płyty. Tutaj
mamy początek grany na klawiszach imitujących dzwoneczki – i jakże
pięknie to brzmi! Wokalista śpiewa tu tą najbardziej ulubioną przez mnie
barwą: nisko, przeszywająco, niemal melancholijnie. Chwilę później
dołącza reszta zespołu i wszystko gra aż miło, zwłaszcza ten dudniący
bas. Gdzieś za chwilę przygrywają jesienne delikatne klawisze. Same
dobre rzeczy można także powiedzieć o gitarach, co najlepiej słychać
podczas solówki, która jeszcze bardziej rozpala jesienny klimat numeru. A
to dopiero zalążek tych najlepszych momentów albumu.
„Třináctý uplněk” to numer, w którym za mikrofonem stoi już nie tylko
Petr, ale i obdarzony ciekawym głosem Matej Xpil. Zaczynamy od
mechanicznych efektów, by przejść do ciężkiej gitary i fajnych klawiszy w
tle. Dość dziwnie brzmi tutaj refren, bowiem za tło ma tylko perkusję, a
gitary zaakcentowano w innych rejonach numeru. Dość mądre posunięcie,
bo odpowiednio podkreśla to jego dramaturgię.
Następnie przychodzi czas na najsłabszy utwór płyty – „Carpe Diem
Corporation”. Głos lidera Století został nieco przetworzony, natomiast
refren może się nieco kojarzyć z twórczością Sisters Of Mercy, co dzięki
ciekawej pracy perkusji akurat wypada na plus. Ogólnie można posłuchać,
lecz bez większej euforii.
Petrową wersję „Vampyrismus psýché” można było już wcześniej usłyszeć za
pomocą wideoklipu dostępnego na youtube. Bardzo dobra piosenka z
melodyjnym refrenem i jeszcze ciekawszą zwrotką, w której wokaliście
towarzyszą rytmiczna perkusja, gitara i bas. Delikatne klawisze również
są tu słyszalne, nie zabrakło tu ponadto umiejętnego operowanie głosem i
melorecytacji. Bardzo „stuleciowy” numer, wart tego, by może kiedyś w
przyszłości, z towarzyszeniem Bratrstva Luny usłyszała go także na żywo
polska publiczność.
Przed nami cztery zdecydowanie najlepsze utwory z „Luny nad Iglau”.
Pierwszy z nich to inspirowany „Imieniem Róży” Umberto Eco „Nomen
Rosae”. Pełna grozy gitara wraz z perkusją nadają jej odpowiedni rytm.
Po krótkiej recytacji fragmentu powieści następuje coś, co sprawia, że
na plecach pojawiają się ciarki: chóralny niczym mnisi śpiew po łacinie.
Następnie do tego dołącza świetna partia gitary i Petr. Ale za to jaki!
Ten z najlepszych czasów XIII. Století – opowiadający historię, którą
samotnie kończy śpiewem po łacinie. Chwilę wcześniej jest jeszcze
lepiej, bo katedralne organy sprawiają, że słuchacz niemal przenosi się w
fabułę historii. Kolejny utwór, który chciałoby się usłyszeć w wersji
„stuleciowej” i myślę, że byłby to dla tego zespołu hymn tak wielki, jak
„Elizabeth” czy „Absinth”.
Kolejna kompozycja to „Fantasmagorie” zainspirowana „Twierdzą” Antoine
de Saint-Exupéry’ego. Tym razem jest bardzo smutno, niemal żałobnie,
smyczkowo. I znów ten fenomenalny Petr, który z początku śpiewa bardzo
nisko, a później brzmi nawet niemal jak Aleksander Veljanov z Deine
Lakaien. Perkusja w pierwszej części utworu wybrzmiewa wyłącznie z
syntezatora, ale jest bardzo przeszywająca, podobnie jak smyczki.
Refren, znów po „mnisiemu” śpiewają pozostali muzycy Bratrstva, lecz
później dzieje się jeszcze ciekawiej: oto chwytają oni za gitary i
wchodzą stopień wyżej po muzycznych schodach wraz z nieziemskim riffem.
Jeszcze piękniej brzmi druga część numeru, w której Petr śpiewa długą
frazę, niemal aż do braku tchu, następuje solówka i kończymy w sposób
bardzo rozmarzony, rozpływając się gdzieś daleko. Genialne.
Przedostatnim numerem jest cover. „Pochod hrdinů” pierwotnie wykonywał
pierwszy zespół braci Štěpán, czyli punkowa legenda, H.N.F. W nowej
wersji brzmi niemal metalowo i dzięki temu ciekawie. Zupełnie inaczej, a
przez to dużo lepiej niż stary kasetowy oryginał. Album kończy
natomiast Petrowa recytacja zatytułowana „Carmina I/IX”, będąca
parafrazą wiersza Horacego. Szum fal, który słychać w tle przywodzą na
myśl „V slzách příštích dnů”, czyli ostatni utwór ze stuleciowego
„Intacto”. Tym razem pięćdziesiąt siedem sekund i znów magia.
Po usłyszeniu „Vampyrismus psýché” bardzo czekałem na ten album. I nie
zawiodłem się, bo Mistrz Petr i jego uczniowie z Bractwa Księżyca
spisali się na medal tworząc krążek, który jest przemyślany,
dopracowany, a tam gdzie trzeba – odpowiednio wysmakowany. Z pewnością
będzie u mnie wysoko w podsumowaniu roku, bo zwyczajnie jest tego wart.
9/10
Mariusz Fabin