Panopticom
The Court
Playing for Time
i/o
Four Kinds of Horses
Road to Joy
So Much
Olive Tree
Love Can Heal
This Is Home
And Still
Live And Let Live
Rok wydania: 2023
Wydawca: Universal Music
Jak dla mnie płyta „I/O” jest najlepszą Petera Gabriela od czasu bezkonkurencyjnej „So”. Z resztą najnowszym albumem powtórzył sukces z lat 80-tych szczytowania na listach bestselerów w UK. Dużo także muzycznych skojarzeń wywołuje „I/O” ze wspomnianą dekadą. Stąd prosta droga do stwierdzenia, że jest wydawnictwem niedzisiejszym lecz w żadnej mierze nie można powiedzieć, że anachronicznym. Cudownie, że w ogóle się ukazało, bo można było stracić nadzieję na poszerzenie dyskografii mistrza. Dwadzieścia jeden lat czekania, ze świadomością, że w trakcie tworzenia materiału na „Up” (2002) powstało 130 piosenek. Dwanaście z nich Gabriel wypieścił, wymuskał i przyozdobił przeuroczymi niuansami i w końcu wypuścił w świat. Lecz nie byłby sobą, gdyby jeszcze nie wymyślił coś extra. Wydawniczy biznes się zmienia i dziś króluje „singiel w sieci”, więc przed publikacją całości Gabriel rzucił na rynek dwanaście takich. I jeszcze rzecz nieco skomplikował lub może uatrakcyjnił raczej, znajdując klucz do kolejnych odsłon swojej najnowszej twórczości. Mianowicie począwszy od 6 stycznia 2023 roku każdy utwór upubliczniał w następną pełnię księżyca. Romantyczne prawda?
Spoglądam na tytuły piosenek i doprawdy nie znajduję takiej, która przemija obojętnie. Owszem trudno tutaj znaleźć przebój na miarę „Don’t Give Up”, czy choćby „Sledgehammer”, tylko nie jest to absolutnie słabość tej płyty. Prawdę powiedziawszy każda z I/O jest piękna na swój sposób i to wystarczy by nazwać album hitowym. Oczywiście, że mam swoje ulubione momenty na płycie. W pierwszej kolejności łapią mnie za serducho nostalgiczne utwory z wybitnym „Playing For Time” na czele. Jego smutek drapie w gardło i wywołuje efekt obieranej cebuli. Załatwia katharsis niemal na samym starcie. Emocjonalnie wcale mu nie ustępują „So Much” i „Love Can Heal”. Z drugiej strony piosenki takie jak „The Court” i „Olive Tree” brzmieniowo najbardziej kojarzą się z klasycznymi dokonaniami Gabriela, i dzięki nim można odnieść wrażenie, że mimo upływu kilku dekad niewiele się u niego zmieniło. Jednym dało to powód do kręcenia nosem, lecz w moim przypadku jest przeciwnie. Jestem zachwycony I/O i niezmiernie się cieszę że Gabriel nie wybrał ciepłej emerytury, tylko podarował mi zajęcie na kilkadziesiąt (..set?) długich wieczorów ze swoją muzyką. Każde kolejne przesłuchanie płyty Petera Gabriela to odkrywanie jej na nowo i za każdym razem z tą samą dziką przyjemnością.
10/10
Witold Żogała