PERIHELLIUM – 2019 – Prototype

perihellium - prototype

1. Prelude to the Storm 03:21
2. Termination 05:07
3. Enemy: Unknown 06:34
4. Rain 06:01
5. Prototype: Day One 09:05
6. Cyborgization 06:00
7. Storm and Lights 06:53

Rok Wydania: 2019
Wydanie własne
https://www.facebook.com/perihellium3
https://perihellium.bandcamp.com/
http://www.perihellium.com/


Jeszcze parę lat temu, kiedy PERIHELLIUM zaczął pojawiać się ponownie na scenie, w moim sercu pojawiła się otucha, że nowy materiał pojawi się w niedługim czasie. Tymczasem o zespole ucichło, a jak się później okazało przerodził się w projekt. Trzeci album to dzieło Gerarda Wróbla, który skomponował cały materiał, ale i tym razem poszedł o krok dalej niż przy okazji poprzednich albumów. Zaniechał bowiem poszukiwań wokalisty i sam stanął za mikrofonem. Jak się okazało – słusznie. Minęło kawał czasu od wydania dwójki. „Prototype” ukazuje się po dziewięciu latach i ponownie jest wydany własnym sumptem. Na bandcamp można było posłuchać albumu oraz kupić materiał w formie plików, ale forma fizyczna również pojawiła się do nabycia poprzez stronę artysty.

Mam pewien sentyment do poprzednich albumów. Czuję się emocjonalnie związany z PERIHELLIUM, przecież obserwuję karierę Gerarda od czasów debiutu. Nowa płyta zatem przyniosła mi sporo frajdy. „Prototype” jest moim zdaniem płytą bardziej nowoczesną, a może inaczej, bardziej pasującą do obecnych czasów. Wydaje mi się, że mniej tu fascynacji prog metalem, a przez to album jest bardziej przystępny. Jest tu sporo klimatu budowanego dźwiękami, ale jako całość wydaje mi się materiałem prostszym. Nie jest tak ciężki, tak nisko zestrojony. Co ważne, wokal Gerarda bardzo dobrze sprawdza się w tej konwencji. W moim odczuciu lider PERIHELLIUM dysponuje barwą, którą przyrównałbym wypadkowej kilku wokalistów na obecnej scenie. I tak pierwszymi skojarzeniami był Matt’a Heafy z Trivium (jego czysty głos, choć Gerard zaserwował śladowe ilości growli jako smaczek – ale tym się nie sugerowałem) i może Mark Tremonti. Musze przyznać, że to był element, który naturalnie budził moje obawy i ciekawość, a poza generalnym uproszczeniem konwencji, jest dla mnie największym pozytywem nowego oblicza projektu. Nie chciałbym pójść o krok za daleko, bo wspomniałem już dwukrotnie o tym że nowy materiał wydaje się mniej zawiły. Może tak to odbieram, bo te siedem kompozycji ramami czasowymi nie przebija utworów z płyt poprzednich. Ale prawda jest taka, że możemy „Prototype” spokojnie rozpatrywać w kategoriach muzyki progresywnej. Mamy tu sporo zmian tempa i sporo nisko zestrojonych, łamanych gitar rytmicznych, kapitalne solówki (w tym gościnne występy Kuby Dębskiego, Krzysztofa Walczyka i Vincenta Venoir), sporo jest też zabawy klimatem. Klawisze dospołu z gitarami potrafią zbudować nastrój i przeprowadzić słuchacza od niepokoju po euforię.

Całości dopełnia porządna okładka, która przedstawia twarz Gerarda stylizowaną na… skrzyżowanie robota z zombie… dokłada to kamyczek do wrażenia tajemniczości oraz dodaje ponownie nowoczesnego szlifu. Mam jednak trochę żalu, że albumu w wersji fizycznej nie opatrzono opisem, tekstami… Z tego co wywnioskowałem z tytułów, a potem doczytałem na FB i Bandcamp, tekstowo mamy do czynienia z konceptem. Opowieścią, czy historią trzech osób. Okazuje się, że libretto ma związek z poprzednimi płytami. Brakuje mi jednak kilku słów wyjaśnienia, wprowadzenia, może naprowadzenia…

Od akustycznego wstępniaka, przez kapitalne utwory regularne, z których przy odrobinie dobrej woli również można by wydzielić intra i epilogi i zawrzeć je w postaci osobnych tracków, po instrumentalny utwór zamykający album. Sporo się tutaj dzieje, ale też nie doświadczymy tumultu. Wszystko jest skrojone na miarę. Wcale nie brakuje mi tu kilkunastominutowych suit, do których zespół zdołał nas przyzwyczaić. Wydaje mi się że nowe oblicze PERIHELLIUM nie jest mimo to pozbawione drugiego dna. Kolejnych warstw, które słuchacz może odkrywać z każdym kolejnym przesłuchaniem. Uważam „Prototype” za świetną płytę.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz