PAVLOV’S DOG – 1976 – At The Sound Of The Bell

Pavlov's Dog - 1976 - At The Sound Of The Bell

1. She Came Shining (4:24)
2. Standing Here With You (Megan’s Song) (3:47)
3. Mersey (3:03)
4. Valkerie (5:22)
5. Try to Hang On (2:08)
6. Gold Nuggets (3:25)
7. She Breaks Like a Morning Sky (2:22)
8. Early Morning On (3:21)
9. Did You See Him Cry (5:36)

Rok wydania: 1976
Wydawca: Columbia


Sentymentalna podróż wstecz. Na plastikowym pudełku płyty widnieje jeszcze naklejka mojego ulubionego niegdyś sklepu muzycznego – bytomskiego „Trio”, którego niestety dawno już nie ma, ale na szczęście pozostała muzyka i związane z nią wspomnienia…

Czy pamięta ktoś jeszcze, funkcjonujący za oceanem zespół noszący nazwę Pies Pawłowa? Zespół został założony pomiędzy 1972 a 1973 roku w St Louis. Pierwotnie tworzyli go: David Surkamp (wokal i gitara) David Hamilton (instrumenty klawiszowe) Doug Rayburn (mellotron i flet), Mike szafran (perkusja), Rick Stockton ( gitara basowa), Siegfried Carver (skrzypce) i Steve Scorfina (gitara). Szczególnie dwie pierwsze płyty tej grupy godne są, aby ocalić je od zapomnienia: właśnie ta, wydana w 1976 roku: „At The Sound Of The Bell” oraz wydany dwa lata wcześniej płytowy debiut: „Pampered Menial”.

Cechą charakterystyczną obydwu płyt są utrzymane w czarno-białej konwencji okładki. W przypadku tej płyty, widnieje na niej zawieszona do góry nogami, bijąca w dzwony, męska postać. Wygląda jak bajkowy Quasimodo – Dzwonnik z Notre-Dame. Najważniejsza jest jednak muzyka: delikatna, natchniona, porywająca… Taka pozostała do dnia dzisiejszego, nic się nie zmieniło, słucha się jej z podobnymi wypiekami na twarzy.

Kolejną cechą charakterystyczną jest wokal należący do Davida Surkampa. Posiada niezwykle charakterystyczny, wibrujący głos (jakby męskie wcielenie Edith Piaff). Pamiętam, że Tomasz Beksiński w prowadzonym niegdyś przez niego dwójkowym wydaniu „Wieczorów płytowych” porównał jego śpiew do dźwięku cykliniarki. Faktycznie wibracje jakie wytwarza podczas śpiewu David Surkamp sprawiają, że nie wskazane jest podczas słuchania zmywanie talerzy, można się pokaleczyć 😉

Na płycie znajdziemy 9 kompozycji niezwykle delikatnych, na których brzmienie często duży wpływ mają dźwięki gitary akustycznej i pianina. Ważne oczywiście jest również tradycyjne rockowe instrumentarium, wzbogacone brzmieniem melotronu. Czasami do głosu dochodzą dźwięki skrzypiec, mandoliny i saksofonu nadając utworom pewnej symfonicznej aury. Na uzyskanie takiego klimatu bez wątpienia wpływ miała długa lista zaproszonych artystów: m.in Andy Mackay i Michael Brecker na saksofonie, na skrzypcach Gavyn Wright, Paul Prestopino na mandolinie oraz chór chłopięcy i orkiestra smyczkowa. Jest jeszcze jedno dobrze znane nazwisko które widnieje jako gość grający na perkusji – Bill Bruford (widnieje jako William Bruford).

Płyta rozpoczyna się naprawdę anielsko: „She Came Shining”, pierwsza a zarazem w ogóle jedna z piękniejszych kompozycji, z świetnymi partiami klawiszy podobnymi do tych jakimi w grupie Genesis czarował nas niegdyś Tony Banks. Kolejny z utworów, „Standing Here With You (Megan’s Song)” nie ustępuje swoim urokiem poprzedniej: delikatny dźwięk skrzypiec w połączeniu z dźwiękiem pianina i gitary akustycznej i ten niesamowity wokal… Wyjątkowo subtelna i urokliwa ballada. W niezwykle pogodnej kompozycji „Mersey” chciało by się wręcz zaśpiewać wraz z Surkampem jej refren. Utwór ubogacony świetną partią saksofonu. Następnie bardzo wzniosła „Valkerie”, z dźwięki dzwonów, trochę przyjemnego patosu. W nieco innych klimatach utrzymane są kompozycje „Try To Hang On” i „She Breaks Like a Morning Sky”, bardziej skoczne, zbudowane na rytm&bluesowy podkładzie. W końcówce płyta wraca jednak do tych natchnionych, przeuroczych klimatów jakimi raczyła nas od początku, z przepięknym lirycznym, melotronowo-fortepianowym zakończeniem – „Did You See Him Cry”. Chyba najbardziej rozbudowany utwór i najbardziej kojarzący się z wczesnym Genesisem.

Mimo iż kompozycje zamieszczone na płycie są krótki jak na ten rodzaj muzyki, mimo ich delikatnej nuty, specyficznej subtelności, czuć w nich prawdziwie symfoniczny rozmach.

Po przesłuchaniu ciągle mi mało! Włączam wiec pierwszą płytę Psa Pawłowa – „Pampered Menial”. Z okładki spoziera na mnie czarno-biały psiak. Rozpoczyna się chyba najbardziej znaną ich kompozycją, niesamowitej urody balladą „Julia”
Odpływam…

9,7/10

Marek Toma

Dodaj komentarz