1.Deszcz
2.Stąd do wieczności
3.Samotność
4.Dżiordżio
5.Ostatni horyzont
6.Nie zabijaj
7.Slave
8.White rabbit
9.Nienasycenie
Rok wydania:2023
Wydawca:Requiem Records
https://requiem-records.com/pl/sklep/rowery_pan_cern_i_przyjaciele_1995_2015
Jako wprowadzenie do tej rowerowej, muzycznej wyprawy, która czeka nas po włączeniu płyty, najlepiej posłuży tekst współproducenta, a zarazem kompozytora i muzyka Pancernych Rowerów Romana Sebastyńskiego, zamieszczony na tylnej kopercie CD.
„…Jednym z ciekawszych fenomenów w polskiej muzyce młodzieżowej lat osiemdziesiątych (20 wieku) była Trójmiejska Scena Alternatywna, która pozamuzycznie, stanowiła również bardzo aktywne środowisko towarzyskie. Wśród kilkudziesięciu zespołów muzycznych tej Sceny były Pancerne Rowery. W 2015 roku, ukazał się pamiątkowy, dwupłytowy album pt. „Wolność”, zawierający 17 archiwalnych nagrań, z pierwszego, awangardowego okresu (1982-86). Po zawieszeniu działalności koncertowej w 1989 roku oraz po tragicznej śmierci gitarzysty – Michała Orlewicza w 1993 roku (który zginął w wypadku samochodowym, razem z perkusistą Apteki), powstało sporo nowych, ciekawych utworów (jak również starych – w nowych aranżacjach). W ich stworzeniu i zarejestrowaniu wzięło udział 26 artystów związanych z dawną i współczesną Trójmiejską Sceną Alternatywną. Dziewięć z tych nigdy niepublikowanych dzieł, prezentuje niniejsza płyta…”
Pragnę namówić Was, na wyjątkową rowerową przejażdżkę, posłużywszy się fragmentem tekstu Lecha Janerki:
„…Jadę na rowerze, słuchaj, do byle gdzie
Rower mam, posłuchaj, w taki różowy jazz
Może byś tak, Damian, wpadł popedałować…”
Tak więc Damianie, Dario, Łukaszu, Marto…. Wsiadajcie na Pancerne Rowery – bo warto!!!
Świetne teksty i znakomita muzyka, ociekająca, a wręcz kapiąca mroczną psychodelią. Dosłownie kapiąca, bo pierwszą kompozycją jest właśnie „Deszcz”. Piękną, deszczową aurę, kreują tutaj fortepianowe klawisze w towarzystwie skrzypiec i wiolonczeli. Do tego dochodzi senny, stonowany, delikatny wokal Romana Sebastyńskiego. Druga kompozycja „Stąd do wieczności”, może trochę rozruszać rowerowe tempo, choć to raczej taka spokojna, spacerowa jazda, w rytmie reggae, czy jakiegoś ska. Jednak to bardzo nietypowe, psychodelicznie zagrana reggae. Tutaj śpiew, zmienia się w melorecytację, która również wpływa na wyjątkowy klimat tej kompozycji. „Samotność”, to nader spokojny fragment, klimatem przypomina mi kompozycję Floydów epoki Syda Barretta. „Dżiordżio”, to kontynuacja psychodelicznej jazdy, na dodatek jazdy po ciemku, bardziej mrocznie zagrać, już chyba się nie da. W końcowej fazie utwór fajnie wpada w jazzujący klimat. Tutaj nie ma wokalu, ale tekst narratora (Roman Sebastyński), opowiadający o facecie mającym ksywę „Dżiordżio”. Podobny klimat, (wesoło nie ma) , posiada kolejny z utworów „Ostatni horyzont”, z improwizowanymi partiami instrumentów dętych. Na wstępie recenzji posłużyłem się tekstem Lecha Janerki, a kompozycja „Nie zabijaj” posiada podobny klimat, co „Strzeż się tych miejsc” Klausa Mitffocha . Tutaj piękna partia trąbki. W „Slave” mamy wokalny duet (Roman Sebastyński, Izabella Sawicka Izes). Kompozycja mogłaby z powodzeniem zasilić, którąś z płyt The Legendary Pink Dots. Wspominałem już o wczesnych Floydach. „White rabbit”, to kolejny taki numer. Wypisz wymaluj „Set The Controls For The Heart Of The Sun”. „Nienasycenie”, to idealny tytuł do ostatniego z utworów. Naprawdę szkoda, że to już ostatni fragment. Jest jakby nieco jaśniejszy, jakby nasza rowerowa przejażdżka odbywała się tym razem o poranku, w towarzystwie śpiewających ptaków i świetnie wpasowujących się, w ten klimat partiach fletu . Słuchając, naprawdę można wpaść w trans, nie zatrzymując się ani na chwilę.
„…A rower jest wielce okej
Rower to jest świat…”
Marek Toma
9/10