1. Gone
2. Fading Out
3. Shells
4. In That Room
5. Andrum
6. No More Rollercoaster
7. Breathing
8. Surrounded
9. Smärtan
10. Ploing My Friend
11. Precious
12. Over and Out
Rok wydania: 2011
Wydawca: GlasVille Records
http://www.myspace.com/paatos
Paatos złagodniał nam w stosunku do swoich wcześniejszych płyt,
momentami można nawet pomyśleć, że to nie Paatos lecz jakieś Cranberries
(…może jednak trochę przesadziłem). Bez wątpienia jest jednak
bardziej przystępnie dla postronnego słuchacza, ale na szczęście nie
trywialnie i na zabój komercyjnie! Nie jest to płyta tak oniryczna jak
„Timeloss”(2002). Nie ma tu tylu dźwiękowych udziwnień jakimi
naszpikowany był „Kallocain” (2004). Takie muzyczne oblicze Paatos nie
powinno jednak dziwić, już bowiem poprzedni krążek zespołu, „Silence Of
Another Kind”(2006), różnił się zdecydowanie od dwóch pierwszych. Mimo
pewnego łagodniejszego oblicza, najnowsza propozycja grupy może się
jednak podobać i ująć swym klimatem nawet tych bardziej wymagających
odbiorców (osobiście, przekonuje mnie bardziej niż ich poprzednia
płyta). Piękny delikatny głos Petronelli Nettermalm zatopiony został
niczym orzeszek, w delikatnej, bardzo szlachetnej czekoladzie pięknych
melodii, posypanej orzechowymi wiórkami selektywnego brzmienia. Smakuje
więc jak wykwintny cukierek Ferrero Rocher, z tą tylko różnicą, że nie
jest aż tak słodki, więc nie mdli przy pochłonięciu większej ilości.
Pierwsza kompozycja, „Gone”, mimo łagodnego wokalu, jest jedną z
bardziej dynamicznych na płycie. Właśnie do niej zespół nakręcił swój
pierwszy videoclip. Dużą rolę w utworze odgrywa gitara basowa oraz
soczyste brzmienie perkusji, w tle słychać również przepiękny melotron.
Drugi w zestawie, „Fading Out”, bardziej rozkołysany, z przyjemnymi,
klawiszowymi pasażami. Partie instrumentalne na płycie mogą się podobać a
mimo pewnej łagodności, jest to jednak nadal muzyka rockowa, na dodatek
muzyka bardzo dojrzała. „Shells”, to jeden z moich ulubionych
fragmentów, ma w sobie jakąś baśniową aurę (no i większa dawka melotronu
w tle) ;). Zachwyca również kolejny, jakby bardziej mroczny „In That
Room”, kojarzy się nieco ze ścieżką dźwiękowa do filmu Twin Peaks. W
podobnym mrocznym klimacie utrzymana jest kolejna, bardzo krótka
kompozycja „Andrum”. Chociaż płyta jest bardzo równa, najsłabszą
kompozycją (moim zdaniem), jest „No More Rollercoaster”, jednak ważną
rolę w tym utworze pełni końcowe gitarowe solo. „Breathing” rozpoczyna
się nieco gabrielowsko, panuje tutaj znowu pewien niesamowity senny i
mglisty nastrój. Następny „Smärtan”, dzięki aurze jaką roztacza,
porównać można do „Missa Atropos” Gazpacho. W kolejnej, „Surrounded”,
bardziej ożywczej i cieplejszej, wręcz wiosennej, klimat kreują urocze
partie smyków. „Ploing My Friend”, to natomiast półminutowy przerywnik w
formie pozytywki. „Precious”, nie wiem czemu (może z powodu tych
kastanietów) kojarzy mi się nieco z Vaya Con Dios. Na zakończenie, „Over
and Out”, znowu bardziej dynamicznie, jednak jakby nieco chłodniej.
Tytuł najnowszego dzieła Paatos – „Breathing” („Oddychanie”) idealnie
odzwierciedla muzyczną zawartość. Ta muzyka jest jak głęboki oddech po
zażyciu gumy Winerfresh, ożywcza i świeża.
W muzyce tej, jak w wiosennej aurze, czasami zawieje chłodem, by po
chwili rozgrzać ciepłym, słonecznym promykiem. Płyta więc idealna na
wiosenne, powolne i niezmiernie delikatne wybudzanie organizmu z
zimowego letargu.
8,5/10
Marek Toma