01. Nocebo
02. Portrait of Pieces
03. Horizon
04. And Nothing Was the Same
05. Regret
06. Stay
07. Coma
08. Alone
09. Adore
10. DDHS
Rok wydania: 2019
Wydawca: Season of Mist
Profil Facebook
Jeżeli ktoś, choć trochę śledzi rozwój sceny black metalu, ten doskonale
zdaje sobie sprawę, że ów styl przez lata mocno ewoluował. Oczywiście
wciąż istnieje grono ortodoksyjnych zapaleńców bezkrytycznie oddanych
pierwotnym zasadom, ale egzystują również grupy, które w sposób znaczący
oddaliły się od korzenności gatunku (choćby DIMMU BORGIR). Powstają też
nowe formacje usiłujące pokazać coś nowego, innego (nierzadko z
pozytywnym skutkiem) i myślę, że za jedną z takich grup należy uznać
NUMENOREAN.
Zespół pochodzi z Kanady, a jego początki sięgają 2011 roku. Na swoim
koncie posiada dwa albumy długogrające, a jednym z nich jest wydany w
pierwszej połowie kwietnia, „Adore”. Płyta ukazała się w formie
tekturowego digipacku z dołączoną książeczką. Świetne wrażenie robi
pomysłowa, a do tego klimatyczna okładka. Na czarnym tle widnieje ludzka
twarz (prawdopodobnie kobieta pogrążona we śnie lub martwa) okryta
mokrym płótnem. O dziwo zespół zaryzykował rezygnując z zamieszczenia
swojego logo na głównym froncie. To jednak zwiększa ogólną tajemniczość,
a ta w przypadku tegoż wydawnictwa odgrywa istotną rolę. I o ile
okładka prezentuje się wręcz wyśmienicie, to znowu wnętrze bookletu
pozostawia wiele do życzenia. Na dwóch stronach umieszczono nieczytelne
teksty (bez lupy nie podchodź), natomiast resztę miejsca wypełniają
dziwne, mało urokliwe obrazy. Szkoda, że w tej materii nie utrzymano
poziomu frontowej grafiki…
Znowu jeżeli chodzi o dźwięki – tutaj ewidentnie mamy do czynienia z
muzyką niebanalną, wyrafinowaną, wyważoną, zrobioną z wyczuciem i na
pewno wartościową. Dołożono wszelkich starań by oprawa muzyczna
stanowiła sedno sprawy i tego po prostu nie da się nie słyszeć! W
zasadzie to nie wiem czy w tym przypadku termin „black metal” będzie
adekwatny do tego, co tworzą Kanadyjczycy. Ich styl, pomysły są
niejednoznaczne, stanowią wypadkową kilku gatunków m.in. post, prog,
death, black, doom metalu (można się również natknąć na termin metalgaze
i faktycznie coś w tym jest). Panowie tworzą struktury, które śmiało
można określić mianem atmosferyczno – awangardowego metalu podszytego
niepokojącymi dźwiękami. Potrafią łączyć agresywne formy (czasem w
psychodelicznym stylu) z delikatnością, akustycznymi brzmieniami. Z tego
tytułu „Adore” posiada dualne oblicze (swego czasu było to obecne na
płytach OPETH). Grupa nie stroni od dłuższych „improwizacji”
instrumentalnych, co daje się odczuć praktycznie w każdym kawałku. Może
tego doświadczyć także w przypadku melancholijnego „And Nothing Was the
Same” czy też bardziej melodyjnej kompozycji „DDHS”, wykorzystującej
akustyczne brzmienia.
Muzyka jest dość impulsywna, zmienna i choć momentami przybiera łagodne
oblicze to w ogólnie posiada metalowy charakter. Propagowane struktury
są przejrzyste, poukładane, ale ich przewidywalność wcale nie jest
oczywista, element zaskoczenia jest obecny. Aranżacyjnie postawiono na
zachowanie ładu i porządek, czemu towarzyszy gustowna estetyka. Temu
dodatkowo sprzyja wypracowane brzmienie będące wielkim atutem tegoż
wydawnictwa. Nie jest ono sztucznie wygładzone, stąd daje się wyczuć
naturalność, surowość. Dzięki temu muzyka posiada drapieżny pazur. Ten
równoważą atmosferyczne fragmenty, których tak naprawdę nie jest wcale
mało, wówczas agresywne wokale zostają zastąpione czystym śpiewem, a
instrumentalny żywioł na moment zostaje stłumiony klimatycznymi
zagraniami. Niby nic nowatorskiego, ale w przypadku muzyki NUMENOREAN
mamy do czynienia z czymś niecodziennym. Grupie udało się stworzyć coś
wyjątkowego, na pewno autentycznego i myślę, że nie ma w tym ani krzty
przesady.
Jeżeli lubicie drapieżno – klimatyczne odmiany metalu, a twórczość m.in.
takich grup jak: OPETH (wczesny), MOUNTAINEER, BE’LAKOR, PERSEFONE nie
jest Wam obca, to myślę, że premierowy materiał NUMENOREAN będzie
strzałem w dychę. „Adore” absorbuje, przyciąga i bez wątpienia może być
uznany za wydawnictwo wyjątkowe, ujmujące, atmosferycznie magiczne oraz
wysmakowane. Ten album potrafi zatrzymać przy sobie na dłużej, a jego
kosztowanie w miarę lepszego poznania, sprawia coraz większą przyjemność
– szczerze polecam!
9/10
Marcin Magiera