1. Soft Coda
2. Chirality Fog
3. Mirador
4. Empire Waste
5. Savage With Barometer
6. Interval
7. Expert With Altimeter
8. The Receiver
9. Downhill
10. (Theory of Tides)
Rok wydania: 2012
Wydawca: KScope
http://www.naoband.com
Za trójczłonową, intrygującą nazwą kryje się pochodzące ze Szkocji,
tworzące niewątpliwie intrygującą muzykę trio: Sam Healy (wokal, gitara,
bas, instrumenty klawiszowe, syntezator, saksofon, perkusja), Ben
Martin (perkusja, instrumenty perkusyjne, programowanie), Chris Howard
(gitara basowa, wokal). Zespół powstał w 2005 roku w Edynburgu. „Fog
Electric”, jest drugą pozycją w ich dyskografii. Zadebiutowali wydanym
dwa lata wcześniej albumem „Grappling Hooks”.
Wysłuchanie pierwszej pozycji na płycie („Soft Coda”) pozwoliło mi
rokować, że mam do czynienia z płytą, która powinna zatrząść w tym roku
rynkiem muzycznym (tym skierowanym do ambitnych odbiorców). Album jako
całość, w moim mniemaniu jednak się nie obronił. Może powiem inaczej…
Nie obronił się jako pozycja wybitna, natomiast obronił się bez dwóch
zdań, jako ciekawe i warte poznania zjawisko muzyczne. Pozostałe
kompozycje są zdecydowanie mniej motoryczne, bardziej rozmyte, choć bez
wątpienia posiadają ciekawy klimat, pozwalający z słuchania czerpać
wiele przyjemności.
Muzyczne prądy North Atlantic Oscillation (nazwa grupy nawiązuje do
zjawiska klimatycznego wywoływanego przez zmienne ciśnienie
atmosferyczne pomiędzy niżem znad Islandii i wyżem znad Azorów, będącym
zderzeniem gorąca i zimna), swym klimatem oscylują gdzieś pomiędzy
estetyką Porcupine Tree, Archive, Spiritualized, Pineapple Thief czy
Sigur Ros. W rzeczy samej jest to swoiste zderzenie gorących i
chłodniejszych nurtów muzycznych. Jednak tego muzycznego chłodu znad
Islandii (Sigur Ros) jest tutaj zdecydowanie więcej. Muzyka zespołu,
jest ciekawą miksturą trip hopowych brzmień, transowej elektroniki, ale
również bardziej przestrzennej, wręcz symfonicznej palety barw, z dużą
dawką gitarowego, rockowego grania.
„Fog Electric” jest bez wątpienia ważnym, muzycznym krokiem zespołu,
który pewnie nie rzuci muzycznego świata na kolana, jednak pozwala
rokować duże nadzieje na przyszłość. Przesłanie jakie niesie album w
kwestii merytorycznej, jest bardzo ateistyczne (w wywiadzie udzielonym
dla Teraz Rocka, Sam Healy mówi: „… są tematy które przewijają się
przez wszystkie piosenki na płycie. Jak niepewność, która towarzyszy
nam w świecie nowoczesnej technologii. Poza tym większość ludzi zaczyna
sobie zdawać sprawę, że nie ma żadnej siły wyższej. Że sami kierujemy
swoimi losem. Nie ma przepisu na życie, nie ma żadnej recepty jak żyć
właściwie. Z jednej strony oznacza to wolność, z drugiej jest trochę
przerażające, bo jestesmy sami…”) Ja jednak wierzę, że na przekór
temu przekonaniu, jakaś boża iskra pozwoli wykrzesać na następnych
albumach zespołu prawdziwy ogień.
7/10
Marek Toma