01. All Sweet Things
02. Beautiful Songs You Should Know
03. Pigeon Drummer
04. Truenorth
05. Wherever There Is Light
06. Song Of The Surf
07. Streaming
08. Mixtaped
Rok Wydania: 2008
Wydawca: Snapper
Jak wiemy pan Steven Wilson należy do tych artystów którzy nie próżnują, angażując się w wiele ciekawych zjawisk muzycznych, do jednych z nich należy właśnie NO MAN.
Projekt ten współtworzy ze wspaniałym muzykiem obdarzonym ciekawej barwy głosem Timem Bownessem. Do współpracy obaj panowie zaprosili grono znamienitych gości nie będę wymieniać aby kogoś nie pominąć. Płyta Schoolyard Ghosts jest kolejną udaną propozycją tego duetu po nad wyraz wspaniałych poprzednich albumach Together We’re Stranger (2003) i Returning Jesus (2001).
Już pierwszy utwór – All Sweet Things zachwyca nas swą rzekłbym anielskością.
Jest nastrojowo i lirycznie, w tym kawałku atmosfera kojarzy mi się nieco z Dead Can Dance. Drugi utwór – Beautiful Songs You Should Know jest równie nastrojowy z delikatnymi akordami gitar akustcznych i przepięknymi wejsciami wiolonczeli. Wokal Tima Bownessa kojarzy mi się z głosem Davida Sylvana, z tym że barwa głosu Sylwana jest bardziej matowa, jego wokal nie ma tyle ciepła co wokale Tima Bownessa. Po lirycznych dwóch pierwszych utworach następuje Pigeon Drummer, spada na nas jak grom pioruna burzącego spokój i harmonię pięknego dnia i to chyba najlepsze określenie. Nagromadzenie crimsonowej energii dała upust, wielka w tym zasługa Pata Mastelotto który zagrał gościnnie w tym utworze. I kolejny utwór – Truenorth. Nastąpił spokój po burzy, znowu się rozpogodziło, w nozdrzach czuję świeżość powietrza, znów świeci słońce, słońce które zmienia swą barwę i zbliża się do horyzontu. Słyszymy dźwięki fletu i senny głos Tima Bownessa, słońce zaraz zajdzie za horyzontem i zaśniemy spokojnym snem i będziemy śnić. To najpiękniejszy zachód słońca jaki słyszałem w dodatku dosyć długi bo trwa 12 i pół minuty.
Następny utwór – Wherever There Is Light – śpimy, śni nam się piękny sen, i przez kolejne utwory Song Of the Surf i Streaming snują się spokojnie senne obrazy w naszej głowie i właściwie chciało by się nie obudzić po tych przeuroczych dźwiękach. I dośniliśmy do ostatniego utworu na płycie – Mixtaped, przebudzenie nie jest wcale tak drastyczne, bez przeraźliwego dźwięku wstrętnego budzika, taki leniwy niedzielny poranek. Jak zawsze pchają mi się do głowy jakieś skojarzenia, w tym utworze jest trochę klimatu z okolic Spirit of Eden -Talk Talk.
Reasumujac: płyta wypełniona przestrzenią i na wskroś liryczna, ulotna, uspokaja nasze zszargane do granic wytrzymałości komórki nerwowe, hipnotyzuje, czaruje ,wycisza.
Tylko okładka jakaś niewyraźna jakby z reklamy rutinoskorbin, ale oddaje klimat zadumy, melancholii i chyba o to chodzi.
Muzyka No Man może być stosowana jako swoisty lek na wiele dolegliwości, swoista tabletka muzyczna na stres, bezsenność, nadciśnienie…Nie stosować w stanach depresyjnych.
Ocena ?
Stawiam 8, dwa punkty ujmuję za okładkę.
8/10
Marek Toma