1. Good Clean Fun
2. Under The Same Sky
3. Get Ready For War
4. Dialogues Of A Love Lost
5. Imminent Slaughter Of Irrational Shitheads
6. An Elegy
7. Death And Taxes
8. The Descent
9. Forest Fury
10. Anger Spent
11. Last Shot
Rok wydania: 2015
Wydawca: Neuronia
https://www.facebook.com/Neuronia
Choć nie przepadam za Warszawą, a szczególnie klimatem, jaki tam panuje,
muszę przyznać, że w stolicy gnieździ się całkiem sporo ciekawych
zespołów (i to nie tylko metalowych). Jedną z takich grup jest Neuronia.
Panowie pod koniec zeszłego roku wydali trzeci krążek zatytułowany
„Under The Same Sky” i trzeba przyznać, że rezultat jest całkiem
imponujący.
Na wstępie dodam, że premierowy materiał – muzycznie – wyraźnie odbiega
od tego co zawierał poprzedni „Follow The White Mouse” z 2010 roku. W
sumie od tego czasu sporo się zmieniło – oprócz nowej sekcji rytmicznej
styl zespołu przeszedł odczuwalną metamorfozę nie pod względem
personalnym. Zrezygnowano z „psychodelicznych”, zwariowanych patentów na
rzecz mocno osadzonego grania. Jest melodyjniej (ale nie do przesady), a
kompozycje stały się dojrzalsze, czytelne. Zrobiło się bardziej
metalowo i konkretnie. Poza tym – szczególnie podczas „Good Clean Fun”
wyczułem naleciałości norweskiego black metalu szczególnie, jeżeli
chodzi o klimat. Może nie do końca jest to trafne spostrzeżenie, ale
wstęp do kompozycji otwierającej mocno zalatuje specyfiką Dimmu Borgir
(czyżby basista związany także z ekstremalnym Mesmerized miał tu coś do
powiedzenia?). W innych utworach również przewijają się podobne klimaty,
ale ich intensywność jest mniej zarysowana. Oprócz tego nierzadko można
poczuć ducha System Of A Down, czego przykład stanowią „Under The Same
Sky”, „Imminent Slaughter Of Irrational Shitheads”. Pierwszy z nich oraz
„Dialogues Of A Love Lost” nasuwają dodatkowo skojarzenia wobec
twórczości szwedzkiej grupy Cemetary. W ogóle płyta posiada słyszalny
pierwiastek klimatycznego grania lat 90–tych, co dodatkowo można
usłyszeć w gitarowych partiach do „An Elegy” przywołujących na myśl
dokonania Paradise Lost. Jak widać Neuronia mimo modernistycznego
podejścia do muzyki – świadomie bądź nie – przemyca do swojej twórczości
nieco odmienne wzorce. Trzeba też przyznać, że efekt finalny takich
rozwiązań ma sens. Tym razem nic się ze sobą nie gryzie, materiał jest
dość spójny (za wyjątkiem ostatniego „Last Shot”) i całościowo
prezentuje się całkiem przyzwoicie, muzyka może nie zaskakuje, ale
potrafi zaciekawić.
Od strony graficzno – wizualnej wydawnictwu nie można niczego zarzucić.
Całość prezentuje się dość skromnie, ale za to gustownie i schludnie.
Jedynie okładka – co może wydać się zabawne – przypomina mi plakaty
jakie niegdyś widniały na przyparafialnych gablotach ogłoszeniowych.
Uderzająco podobna grafika, aczkolwiek brakuje nań cytatu o treści
stricte religijnej. Również od strony lirycznej zespół ma niewiele
wspólnego z kościelnym przesłaniem. Teksty „Under The Same Sky” odnoszą
się do otaczającej rzeczywistości – w skrócie, warstwa liryczna nie jest
o niczym, co jest nagminne wśród rodzimych „artystów”, którymi
molestują społeczeństwo główne rozgłośnie radiowe.
Lubujący się w nowocześniejszych odmianach metalowego rzemiosła w
mocniejszym wydaniu powinni rozglądnąć się za „Under The Same Sky”. To
album zrealizowany na odpowiednim poziomie, posiadający całkiem sporo
punktów zaczepnych. Nueronia poczyniła znaczący krok na przód, co
osobiście bardzo mnie cieszy. Postęp, jaki dokonał się u Warszawiaków
przez te pięć lat po prostu cieszy napawając optymizmem na przyszłość.
7/10
Marcin Magiera